Strony

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdzial 1

Nie mogłam uwierzyć. Bill Kaulitz we własnej osobie ratuje mi tyłek? Mało prawdopodobne a jednak.
- Wiesz... no nie musiałeś. To trochę dziwne. Ale no już dziękuje. Możesz mnie teraz podwieźć gdzieś? ... No nie wiem... Na obrzeża miasta?- zapytałam. Nie miałam się gdzie podziać więc mogłam pochodzić po obrzeżach. Do clubu nie mogłam wrócić ze względu na Michaela. A do innego clubu? Nie chce mi się chodzić i szukać. Ten był najbliższy, a ja już jestem zmęczona.
-Mogę Cie po prostu odwieźć do domu. Gdzie mieszkasz?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie jestem stad. - wbiłam wzrok w swoje buty. No gdzie mnie miał podwieźć? Nikogo tu nie znam. A chyba nie powiem że prześpie się chociażby w parku.
- Hmm... no wiec do hotelu?
- Nie mam pieniędzy. - mruknęłam cicho. - Poza tym to przyjechałam tu... na tak jakby wakacje. Tak jakby.
- Tak jakby? Wyjaśnij.
- Uciekłam z domu i myślałam ze znajdę tu może prace.
- Sama bez znajomości? W takim mieście?
- Byłam z Nim. Z 'kolegą'- ostatnie słowo wypowiedziałam z naciskiem. Spojrzałam przez okno.
- Byłaś. A teraz co chcesz zrobić? Przecież nie będziesz sama plątać się po takim wielkim mieście.
- Nie wiem. Jakoś chce dotrwać do jutra. Potem nie wiem co zrobię. Musze coś tu znaleźć. Nie wiem już... teraz to już wydaje się bez sensu.
- Hm...- Bill zamyslil sie. Przez chwile panowała niezręczna cisza. Nikt nic nie mówił, a ja nie wiedziałam jak nawiązać znowu rozmowę.
Samochód zaparkował przed dużym domem. Było ciemno więc dokładnie nie mogłam go określić.
- Wysiadamy.- Otworzyl drzwi i wysiadl. Zaraz potem drzwi od mojej strony sie otworzyly. Wysiadłam niepewnie i spojrzałam na niego.
- Co masz zamiar zrobić?- zapytałam gdy prowadził w stronę domu.
- Zostaniesz trochę u nas. - otworzył drzwi. Weszliśmy chociaż wahałam się czy to dobre rozwiązanie.
- Trochę? No nie wiem czy to dobry pomysł. Nie chce Ci zawracać głowy. Poza tym to nie najlepiej zostawać z chłopakiem sama. Tym bardziej, że dopiero się poznaliśmy.- rozejrzałam się. Usiadłam na kanapie w salonie. Bill poszedł gdzieś. To było już dziwne. Miałam nocować u Kaulitzów? Ciekawe co na to Tom. I jeszcze zostać u nich trochę? Przecież tak nie mogę. Bill wrócił i usiadł naprzeciw mnie.
- Bill nie mogę tak. - zaczęłam, a on przewrócił oczami.
- Możesz. Poza tym... jak mam się do ciebie zwracać? Nie przedstawiłaś się.- nie przedstawiłam się. Kompletnie zapomniałam... ups... No ale w sumie po co miałam się przedstawiać skoro oczekiwałam ze mnie tylko gdzieś odwiezie.
- Marika. Marika Schwarz.
- No dobrze...Marika, możesz zostać u nas ile chcesz. Oczywiście pomogę Ci jakoś w Magdeburgu... ale muszę się o Tobie więcej dowiedzieć i co i jak. Ledwie wiem jak się nazywasz. Ale to jutro. Jest późno, a Ty na pewno jesteś zmęczona. - Znów zamyślił się i na chwile wyszedł. Przyszedł po paru minutach i zaprowadził mnie do małego pokoju.
- Tu możesz spać. Wybacz, ale nie mamy innego wolnego pokoju.- powiedział.
- A Twój brat co na to?- zapytałam rozglądając się. Faktycznie byłam zmęczona. Ale nie byłam przekonana czy to dobry pomysł zostać tu.
- Porozmawiam z nim jutro. Ale na pewno nie będzie miał nic przeciwko jeszcze jednej współlokatorce. A teraz idź spać bo jesteś na pewno zmęczona. Poza tym... nie masz żadnych bagaży?
- Nie. Miałam nadzieje że tu dopiero zrobię zakupy. Ale wszystko się pokrzyżowało.- usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego.
- Jutro wszystko pozałatwiamy. Teraz się już połóż. -Bill z wielkim bananem na twarzy wyszedł... A ja? Mam zaufał Kaulitzowi? Dopiero go poznałam... Ale już nic gorszego od spania na ulicy spotkać mnie nie może.
Rano obudziło mnie szczekanie psa. Spojrzałam na zegarek. Było koło południa. Wstałam ostrożnie i wyszłam z pokoju. O tej porze zapewne już chłopaki nie śpią. Stanęłam w progu kuchni. Bill stał oparty o blat. Drugiego Kaulitza nigdzie nie bylo widac.
- Jak się spało?- powiedział i podszedł do mnie z kubkiem kawy.
- Tak dobrze spałam ze aż do tej godziny... A gdzie Tom?- w tym samym momencie za mną pojawił się starszy Kaulitz. Wpatrywałam się w niego z otwartą buzią. Chyba każda dziewczyna by tak zareagowała widząc starszego Kaulitza bez koszulki i z pól otwartymi oczami. Bill zaczął się podśmiewać, a ja powróciłam na ziemie. Odsunęłam się, a dredziarz chyba dopiero wtedy mnie zauważył. No cóż, jestem niska a on o wiele wyższy wiec nic dziwnego ze nie zauważył. Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami, a potem na Billa.
- Mam nadzieje że wyjaśnisz mi co robi u nas w domu bezpański kotek?- spojrzał na brata i skrzyżował ręce na piersi.
- To jest Marika. Wczoraj ją poznałem i... pomyślałem że może u nas trochę pobyć- odpowiedział młodszy z wielkim uśmiechem. Tom spojrzał na mnie od góry do dołu.
- Jakiś ty wspaniałomyślny.- zakpił- myślałem że mieszkamy tu razem, więc razem podejmujemy decyzje dotyczące tego domu. Niby jaki jest powód że miałaby u nas zostać?
- Marika nie jest tutejsza i wczoraj wyratowałem ja od jej ...hm... kolegi o ile mogę go tak nazwać. Nie ma gdzie zostać a na hotel ja nie stać. - wyjaśnił Bill.
- To niech kupi bilet powrotny. - chłopak oparł się o ścianę i co chwile patrzył to na mnie to na Billa. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł zostać. No, ale to było do przewidzenia, że taka szara myszka się wielkiemu panu Tomowi Kaulitzowi nie spodoba.
- Nie może wrócić. Po prostu stamtąd uciekła. Oh.. Tom no, usiądź, wytłumaczę Ci to - razem z Billem wyszli z kuchni. Wyszłam za nimi. Cóż, byłam głodna jak cholera, ale nie byłam u siebie. Czułam się niepotrzebna. Bliźniaki usiedli na sofie, tam gdzie siedziałam z Billem gdy mnie przywiózł.
- Marika chodź tu do mnie. - usiadłam obok młodszego z bliźniaków. Niezbyt dobrze teraz się czułam w obecności Toma.
- No to jak? Przecież może zostać z nami. Chyba nie jesteś aż taki niemiły i nie pozwolisz jej plątać się po Magdeburgu samej?- Bill próbował namówić brata. O jeju, no to już nic tu po mnie.
-A może mamy ją utrzymywać?- dredziarz cały czas patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
- Znajdę prace i zarobie na jakieś male mieszkanie i już mnie nie ma. Nie chce wam sprawiać kłopotu.- mruknęłam cicho coś na swoją obronę. Obydwaj nagle spojrzeli na mnie, przez co poczułam się dziwnie.
- No widzisz. Poza tym może nam się przydać. Umiesz gotować, sprzątać?- Bill zwrócił się do mnie.
- Umiem...- niepewnie przytaknęłam głową.
- No tak, dobra, przyda się. Ale potem łatwo taniego mieszkania nie kupisz. A raczej na takie jak to Cie stać prędko nie będzie.- Tom dalej nie dawał za wygraną.
- Skoro się przyda to może zostać i dłużej. Przynajmniej nie będziemy musieli jeść na mieście.
- Jak coś zarobie to będę się dopłacać do czynszu. - dodałam. Kaulitz patrzyl na mnie przez chwile, potem spojrzał na Billa.
- Dobra. Zostanie. Ale jak tylko trochę więcej zarobisz czy znajdziesz jakąś okazję to znikasz- powiedział Tom z fałszywym uśmiechem. Wyszedł do kuchni.
- Wiedziałam że dla niego będzie to jakiś problem.- mruknęłam cicho żeby Tom nie usłyszał.
- Przyzwyczai się. Po prostu jest zły ze zaraz mu o tym nie powiedziałem.
- Nie lubi mnie i szczerze wątpię że to się zmieni.- spojrzałam w stronę kuchni.
- Dobra to dziś robimy zakupy i rozglądamy się za pracą. Poczekaj chwile. - Bill wyszedł pospiesznie i poszedł gdzieś po schodach. Z kuchni wyszedł Tom. Siadł naprzeciw mnie i włączył tv.
- Nie chciałam wam sprawiać kłopotu- zaczęłam cicho.
-Mój kochany braciszek mógł mnie powiadomić o niespodziance trochę wcześniej. - odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
- Ale mogę Wam się przydać- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Tak? To przydaj mi się teraz i zrób mi kawy. - spojrzał na mnie ze złośliwym uśmieszkiem.
- To że u nas mieszka nie znaczy żebyś jej dawał rozkazy.- do pokoju wszedł Bill.- Chodź. Jedziemy na zakupy.
Szybkim krokiem podeszłam do Billa. Do samych drzwi domu Tom odprowadził mnie wzrokiem.
- To na serio nie jest dobry pomysł żebym została.
- Oj zobaczysz. Daj mu czas. - wsiedliśmy do samochodu. Zanim Bill zdążył odpalić, z domu wyszedł Tom z psem na smyczy. Spojrzał w stronę samochodu z wielkim uśmiechem a my odjechaliśmy.


____________
Hej, hej! Pierwszy rozdział! Ekstra jest co nie? <3 Tom chyba się poseksia z Bartkiem <3 No ale ten rozdział nie był by taki świetny gdyby najkochańsza i najcudowniejsza Natka, Natalcia nie poprawiła tych moich błędów (bo ja pisać nie umiem przecie)... Kochana jest nie? Żałujcie, że jej nie znacie bo meegaa!!! <3333
No okej to już idę bajo! <333



PS. Lubię wąchać stopy, kocham króliczki i milkę oreo <333

MIILKK

4 komentarze:

  1. Pierwszy komentarz, wygrałam życie! XD
    Jeju... Martusiu ja też Cię tak uwielbiam i wgl, no ale wiesz <3 XD
    A co do rozdziału to fajny, fajny. Ten Tom taki fajny, będzie seks <3
    Ok, czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzo... cos ty wymyslila mi pod tym rozdzialem XD. Jaki dopisek omg xd

      Usuń
  2. Marta genialna jesteś xD Zaczepiste ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu nie ma oblania kawą ? Foch xd

    OdpowiedzUsuń