Strony

sobota, 25 kwietnia 2015

Prolog

Nie wiem jak to mozliwe, ale jednak- bylam w Magdeburgu od paru godzin a juz wszystko sie popsulo. Oczywiscie nie jest to powod zeby siedziec teraz w clubie wsrod obcych ludzi, ale co innegi mialam zrobic? Nie mialam gdzie isc. Przyjechalam do Magdeburga ze znajomym. Niezbyt dobrym znajomym. Skonczylo sie wielka klotnia. A z racji ze to on za wszystko placil ja mialam zaledwie pare groszy przy sobie, nawet nie bylo mnie stac na hotel. Rodziny tu tez nie mam. Oczywiscie zgubilam gdzies telefon co wcale nie poprawialo mojej sytuacji. Wiec ostatnie co przychodzilo mi do glowy to isc do jakiegos clubu na noc. - Mozemy pogadac?- nagle z zamyslu wyrwal mnie znajomy glos.
- Myslalam ze dalam ci wyraznie do zrozumienia zebys sie do mnie nie zblizal- syknelam na Michaela. Przyjechal ze mna ale wszystko sie nagle pokaplikowalo. Bylam zdana na siebie a jemu nie moglam zaufac.
- Chodz. Wyjdziemy na ulice. To nie jest miejsce dla ciebie. -zlapal mnie za reke i pociagnal za soba. Sila wyprowadzil mnie przed club.
- Mam osiemnasce lat! Nie masz prawa decydowac gdzie jest moje miejsce! Narzucales mi sie i dobierales. Nie ufam ci i nie bede sie z tiba zadawac po tym co chciales mi zrobic - syknelam na niego. Odwrocilam sie chcac isc, ale znow zlapal mnie za reke i przycisnal do sciany. Druga reka zebralam sile ivwycelowalam w jego policzek. Skrzywil sie ale nie puscil. - Puszaj!- warknelam na niego.- Nie pojdziesz nigdzie. Zostajesz ze mna.- zacisnal dlon na moim nadgarstku.
- To boli!
- To sie tak nie rzucaj!
- Bede! I mnie juz pusc.- on jednak nie dawal za wygrana.  W konc zaczelam krzyczec. Mialam go dosc.
Nagle w cieniu zauwazylam jakiegis chlopaka. Podszedl d Michaela i odciagnal go.
- Zostaw ja!- odepchnal go. Odwrocil sie tylem do mnie wiec nie moglam zobaczyc jego twarzy. Widzialam tylko czarne i dlugie wlosy.
- Nie powinienes sie wtracac- zasmial sie Michael probojac do mnie podejsc. Na prozno. Chlopak odciagnal mnie na ulice.
- Zaufaj mi.- powiedzial. Mial na sobie czarne okulary. Okulary w nocy? O matko.- nie pozwole mu podejsc.
Otworzyl drzwi samochodu i wepchnal mnie. Zaraz sam wsiadl z drugiej strony.
- Nie boj sie. Mozesz mi zaufac. - sciagnal okulary. Oslupialam.
- Bill Kaulitz?!- gapilam sie z niedowierzaniem. Wiedzialam, ze gdzies juz widzialam te wlosy.

2 komentarze: