Strony

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdzial 9

Tom:

Nim zdazyla sie obudzic, wymknalem sie z pokoju i poszedlem do Billa. Teraz gdy o tym myslalem, widzialem ze to byl duzy blad.
Rano obudzil mnie pisk Mariki. Wrocilem do pokoju, a ona stala obok drzwi w mojej koszulce , ktora i tak za duzo zaslaniala. Byla wsciekla.
- Co ja do cholery jasnej robie w twoim pokoju?!- warknela na mnie, uderzajac mnie w ramie.
- Ejj! Spokojnie! No ja bylem u Billa a ty tu. Bo bylas zbyt pijana.- wytlumaczylem pospiesznie. A moglem wczesniej wymyslic jakas wiarygodna wymowke.
- A gdzie Bill?! Chce do Billa.- syknela na mnie. Jak ja sie ciesze ze jeszcze o tym nie wie. Ale chwila... bylo juz duzo po poludbiu a Billa dalej nie bylo w domu. Wyciagnalem telefon i sprobowalem dodzwonic sie do brata.

Marika:

Co za... nienawidze ale kocham. Chcialam do Billa. Nie ufalam Tomowi na tyle, by uwierzyc ze nic mi nie zrobil. Tylko jego brat mogl mnie uspokoic. Ale zaniepoloilo mnie to, gdy Tom powiedzial ze Billa nie ma od wczoraj.
Od godziny probowal sie do niego dodzwonic. Objechalismy miasto. W koncu dredziarz sie zalamal. Odwiozl mnie do domu a sam pojechal na policje. 
Wrocil i szybko bez gadania zabral mnie do samochodu. Gdy jechalismy zapytalam:
- Czy moglbys mi laskawie wytlumaczyc, co stalo sie z Billem?!
- Bill...on jest w szpitalu. Mial wypadek.-  starszy Kaulitz zaparkowal przed szpitalem i szybko pobiegl do niego.
Oczywiscie bylo bez problemow, bo jako jego brata wpuscili go. Tom caly czas sie obwinial. Mowil ze Bill napisal mu ostatniego sms. Nie zebym byla wscibska czy cos, ale z ciekawosci, gdy Tom poszedl do lazienki i zostawil telefon, przeczytalam sms'a.
Dopiero teraz cos do mnie dotarlo. Bill byl zly na Toma o cos co ten mi zrobil. A ja nic nie pamietam. Czyli Tom o wszystkim mi nie powiedzial. Chyba sie domyslam co mogl mi zrobic... a Bill sie tym przejal. " Jak mogles mi to zrobic?" Tego nie rozumialam. Bill byl zazdrosny, to juz wiem. Ale to juz nie wygladalo na reakcje przyjaciela. Bylam glupia.
Ze smutkiem spojrzalam na lezacego z zamknietymi oczami Billa. Bylo mi bardzo zle, bo sama czulam sie winna. Moglam tyle nie pic. Gdy Kaulitz wrocil mialam ochote sie na niego rzucic i mu wydrapac te jego potwornie slodkie ale zaklamane oczy. Widzial w moich oczach, ze cos nie tak.
- Wszystko dobrze?- wyprowadzil mnie na korytarz. Objal mnie troskliwie- Bedzie dobrze.
- To twoja wina. Twoja i moja!- zaczelam plakac i odepchnelam go. Spojtzal zszokowany na mnie.
- O czym ty...
- Widzialam sms'a! Wiem co zrobiles. A ja glupia sie upilam i dalam! Gdyby nie to, Bill bylby teraz z nami caly i zdrowy- bylam juz zalana lzami. Tom chcial mnie uspokoic i przytulic. Wtedy zrobilam cos, co mnie zszokowalo... Uderzylam go w twarz. Chlopak skrzywil sie i potarl reka uderzone miejsce. Przeklan pod nosem i odepchnal mnie wchodzac do sali Billa.
- Masz racje. Gdyby ciebie tu nie bylo, nic bym tobie nie zrobil. A Bill bylby caly. Mam nadzieje ze moj brat przejrzy na oczy i wywali cie od nas. - powiedzial wsciekly i zamknal za soba drzwi.

Natalie:

Denerwowalam sie. Wczoraj bylo tak super, a dzis od rana stres. Balam sie, bo wczoraj Marika i Tom gdzies wsiakli, a dzis Marika nie pojawila sie w pracy. Chodzilam po biurze zla. Mialam nadzieje ze to cos powaznego. Nagle zadzowonil moj telefon. Marika.
- Mariczko! Czemu cie...- zaczelam a ona mi przerwala.
- Przepraszam.... przepraszam za nieobecnosc. Bill mial wypadek i nie jestem w stanie..- slyszalam w sluchawce jej placz.
- Jeju, kochana... nie przychodz dzis. Odpocznij. Przyjdz jak sie lepiej poczujesz.
Slyszalam jak Marice bylo ciezko. Mam nadzieje ze to nie bylo nic powaznego i Bill z tego wyjdzie. Moja biedna...

Marika:

Siedzialam na korytarzu zaplakana. Nie... Tom mnie nienawidzi, Bill jest w takim stanie. Nienawidze siebie. Po cichu weszlam do sali. Tom siedzial przy bracie, trzymajac go za reke. Po jego policzkach splywaly zly. Widzialam jak cierpial. Podeszlam do niego, a on spojrzal na mnie z pogarda.

Siedzielismy juz z pare godziny przy Billu. Nagle Kaulitz zaczal otwierac oczy. Tom ucieszony poszedl po lekarza. A ja mialam zostac z Billem. Czarnowlosy otworzyl oczy i spojrzal na mnie. Z trudem sie usmiechnal.
-Bill... przepraszam... to moja wina.

__________
Od nastepnego postu wracam do samej Mariki. To dziwne pisac tyloma postaciami bo rozdzial wydaje sie taki krotki.
Do takiego sposobu pisania bede wracac tylko w naglych chwilach. Czyli juz niedlugo, gdy Marika chwilowo nie bede pisac :***
Nasza kochana Torika sie poklocila. Zobaczycie jak bedzie teraz zle miedzy nimi.
Nie zakonczy sie na samym dogryzanii sobie nawzajem :3

2 komentarze:

  1. Nienawidze Cie. Jesteś zakłamanym wrednym politykiem, milkiem, szerszeniem, idiotem, grodzkim, obojniakiem, pszczołą, mrówkojadem, płetwalem, osą itp. itd. itt. itn.
    POWIEDZIAŁAŚ MI ŻE EDALIE SIĘ ROZPADŁO A JA SIĘ PRZEJĘŁAM TYM JAK GŁUPIA!!! XD
    Billa też nienawidze...Milkoo... Ja wiem,że on to specjelnie, ja wiem... Specjalnie zrobił sobie ten wypadek, żeby moja biedna toriczka się rozpadła, ja wiem...
    Taki smutny ten rozdział...Niech oni wrócą do siebie sybko...Ja ich poczebuje tak jak Edzika prawie noo :(((
    Nic więcej nie wymyśle xd
    10 dawaj sybko!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj szybko 10!! Mam nadzieję że nożami się nie będą rzucać? :)

    OdpowiedzUsuń