Strony

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdzial 12

Siedzielismy w hotelu. Bylam w pokoju cala zaplakana. Dusilam w sobie przez cala droge wszystko. Cale uczucia.
Musze powiedziec Tomowi. Problem w tym, ze jedt schlany w 3 dupy. Moze jednak cos zapamieta...a zreszta... wazne ze mi ulzy.
Wyszlam pocichu z pokoju i weszlam do pokoju Toma. Chlopak siedzial na lozku, a na moj widok sie diabelsko usmiechnal. Usiadlam obok i znow sie rozryczalam.
- Tom... Tom... ja....ja ..ja cie... ja cie ko... ja cie kocham. Kocham cie Tom - wydukalsm przez lzy. Dredziarz spojrzal na mnie badawczym wzrokiem. Nachylil sie i mnie pocalowal. Czuc bylo od niego piwo. Byl strasznie pijany.

Obudzilam sie obok spiacego Toma. Bylam w samej bieliznie. O nie.. nie wiem co sie stalo. Glowa mnie strasznie bolala.
Tom trzymal moja dlon. Jeju bylam zarumieniona... bardzo go kochalam. Wstalam z lozka szukajac moich ubran, a wtedy wszedl Bill. Spojrzal zaskonczony na mnie, mimo to nie wyszedl.
- Bill... jestem naga. - mruknelam do niego, miejac nadzieje ze wyjdzie.  A on podal mi ubrania i sie usmiechnal.
- Wiem. I korzystam.- oblizal usta i puscil mi oczko. Gdy sie ubralam, zabral mnie na spacer. Trzymal mnie za reke.
- Bill..- zaczelam. Polozyl palrc na moich ustach, karzac mi milczec. Wtedy nachylil sie i wpil sie w moje usta. Mlodszego Kaulitza pocalunki nie byly takie zboczone jak Toma. Widzialam od dluzszego czasu zachowajie Billa... niszczyl przyjazn. Juz nie chcial zebym byla z jego bratem. Sam mnie chcial. I to mnie martwilo. Spojrzal mi w oczy.
- Marika... pewnie wolisz Toma...tak?- zapytal ze smutkiem. Skinelam glowa niesmialo przytakujac mu.  Potem wszystko potoczylo sie podejrzanie szybko.Bill zabral mnie do clubu. Oczyeiscie Mariczka musiala sie opic. Pilam jeden za drugim.  Wkoncu nie moglam sie ogarnac. Zrzucilam z siebie swoja kurtke i poszlam zatanczyc. Oczywiscie moj taniec przyciagnal za soba Billa. Zaczelismy sie calowac. Czarnowlosy przycisgnal mnie do siebie mocno i zlapal za tylek. Jezykien zaczal piescic moje podniebienie. A myslalm ze takie rzeczy to tylko Tomowi w glowie.

Nastepnego dnia obudzilam sie z Billem. O cholera, ze mna coraz gorzej. Kochalam 2 chlopakow. A oni mnie. Nie moglam tak. Musialam cos z tym zrobic. Zaplakana wyszlam z hotelu na ulice. Ostatnie pamietam tylko widok samochodu...

___________

Rozdzial napisany jako ostatni z tych love lovski same lova story. Teraz postaram sie rozwinac akcje. Zobaczymy ile mi sie uda. :3

Rozdział 11

Siedzialam zamknieta w pokoju. Nie chcialam sie z nikim widziec. Kocham go ale..no nie wiem sama. Samo to, ze mnie wykorzystal jest okrutne ale z drugiej strony ja go pozadam. Cholernie mnie pociaga!..
- Marika..prosze cie otworz mi drzwi..porozmawiajmy..- Bill nie dawal za wygrana. Westchnelam cicho. Juz mialam dojsc do drzwi, gdy pukanie umilkło. Podeszlam do okna. Niebo spowily ciemne chmury.
- Marika, jestes tam?- uslyszalam cichy pomruk..Toma. Lza zaczela sunac po moim policzku, a po niej kolejne.. - Mari, blagam cie..pozwol mi to wyjasnic..
Podeszlam do drzwi. Juz mialam przekrecic kluczyk, gdy zorientowalam sie, ze jestem w samej bieliznie. Wzielam szlafrok z lozka i narzucilam na siebie, po czym delikatnie przekrecilam kluczyk i usiadlam na lozku. Wzrok wbilam w podloge. Uslyszalam ciche skrzypienie drzwi. Zagryzlam nerwowo warge. To bedzie trudna rozmowa..
- Marika..- Tom usiadl obok mnie i objal mnie delikatnie a zarazem dosc pewnie ramieniem. Chcialam sie odsunac lecz..cos mi nie pozwalalo. Wtulilam sie w niego i zaczelam moczyc mu koszulke.
-Cii..- glaskal mnie po glowie. - Sluchaj.. nie chcialem Ci tego zrobic, Schwarz. Cholernie cie pragne, Mari..! Na prawde.. to nie jest kwestia "na jedna noc"..
Spojrzalam na niego. Co? Czy to znaczy ze..
- Tom...- zaczelam, lecz uciszyl mnie pocalunkiem w usta. Poglebilam pocalunek. Kaulitz przygryzl mi warge. Usmiechnelam sie lekko. Zaczelam bawic sie jego kolczykiem. Poczulam jego reke jezdzaca po moim udzie. Po chwili polozylismy sie na lozku...
Zdjelam mu pospiesznie koszulke. Zasmial sie cicho i zdjal mi szlafrok. Przy tym calowal mnie w szyje.
- Marika..na pewno tego chcesz? - zapytal cicho. Kiwnelam glowa i rozpielam mu spodnie. Tom zdjal ze mnie bielizne. Sunal ustami po mim dekolcie, piersiach i brzuchu. Zachichotalam cicho.
Zasnelam w jego ramionach.

Nazajutrz chcialam mu wyznac co czuje. " Nie na jedna noc" to ciagle klebilo mi w glowie. Poczulam jak Tom sie obudzil i deliktanie przytulil.
- Czesc ksiezniczko- pocalowal mnie w policzek i spojrzal mi w oczy. Rozplywalam sie. Nagle zaczely mi leciec lzy. Bylam juz rozdarta. Kochalam go... ale nie .... nie chcialam mu mowic a jednak chcialam. Jednoczesnie cos w ostatnich dniach stalo sie miedzy mna a Billem. Moje serce wariowalo. Tom otarl mi lzy, a ja wtulilam sie w niego. Nie byl typem faceta z ktorych chcialabym byc. Znalam go troche i widzialam ze to byloby bez sensu. Potrzebuje troski i milosci.. nie tylko fizyczniej.
- Co jest?- zapytal Tom.

Po paru dniach musielismy leciec do LA z calym TH a ja z nimi. Tom w samolocie caly czas pil z Georgem a ja siedzialam z Billem i Gustavem. Martwilo mnie to bo byl tak schlany ze gadal od rzeczy.
______________________________
Hej tu Madzia dzis ja napisze rozdzial ;)

No a ja Mart troche go dorawie. XD

Rozdzial 10

Wrocilismy z Billem do domu.Tom po tygodniu znow mi dogryzal. Zero slodkosci. Ale nie chcial sie przyznac co mi zrobil tamtej nocy. Bylam zalamana. Bill zerwal z Olivia. Wiedzialam ze Ona go kocha. I wiedzialam ze znow beda ze soba. Bill stwierdzil ze po prostu chce odpoczac i sobie wszystko przemyslec. To nie bylo zupelne zerwanie. Ale od wypadku Bill spedzal ze mna jeszcze wiecej czasu. Byl taki troskliwy.
Z rana poszlam do kuchni. Bill juz tam siedzial. Oczywiscie przywitalo mnie smaczne sniadanie zrobione przez Billa.
Zaraz za mna wparadowal Tom. Usiadl w ciszy. Zrobilam Billowi kolejna kawe.
- Ekhem... a ja? Liczyc nie umiesz?! Dwoch nas jest!- warknal na mnie dredziarz.
Pokazalam mu jezyk, a on odpowiedzial srodkowym palcem. Denerwowal mnie. To co do niego czulam dalej pozostalo. Niestety.
- Sam sobie zrob. Bill ma wygode bo zasluzyl. Phi. Tobie moge zrobic... ale trujaca - usmiechnelam sie ironiczniei przeszlam obok nich krecac tylkiem. To zawsze dzialalo na Toma ale zachowywal spokoj i nic sie nie odzywal. Widzialam tylko jak wpatruje sie w moj tylek. Bo w sumie bylam w samej koszulce no i majtkach.
Usiadlam obok Billa. Musialam w koncu wymusic na nich co mi zrobil Tom.
- Zrobie ci kawusie Tomusiu. - przekszlam obok niego i siadlam przy nim. Polozylam mu reke na nodze a Bill duszac w sobie smieh obserwowal nas. Domyslal sie co knuje. Zaczelam jezdzic reka po jego nodze coraz to wyzej. Widzialam reakcje Toma. Ciagle sledzil wzrokiem reke i zagryzal dolna warge. W koncu zamknal oczy i powiedzial.
- Przestan...
- Zrobie. Pod warunkiem ze wyspiewasz mi jak z nut cala prawe o tamtej nocy. - usmiechnelam sie zadziornie.
- Nie chcesz wiedziec. - mruknal, a ja polozylam reke na jego kroku.
-  A teraz?- Bill dusil sie ze smiechu a ja jezdzilam dlonia po jego wzniesieniu.
- Bierz ta reke do cholery. Albo powtorze akcje z tamtej nocy. - zrzucil moja reke i wstal. Oparl sie o sciane.
- Tamtej nocy? Po prostu powiedz mi co bylo. - podeszlam za nim i przylgnelam do niego. Polozyl reke na moim tylku. Koszulka go nie zakrywala.
- Prz-prze-przestan- odepchnal mnie i spuscil wzrok.
- Dobra. Nie meczcie sie juz. Ja ci powiem... niestety slyszalem.- mruknal Bill. Tom spojrzal zmieszany i unikal juz mojrgo wzroku. Sam zrobil sobie kawe.
- Ty sie upilas i... poszlas z nim do lozka. - Bill byl powazny. Spojrzalam zszokowana na Toma. Tak przeczuwalam. Tom unikal mojego wzroku. Podeszlam do niego i zlapalam za brode
- Wykorzystales mnie!- syknelam na niego.
- Ja-ja prze-przepr-przepraszam.- wydukal i znow chcial spuscic wzrok, gdy podnioslam go za brode.
- Jak mogles to zrobic?! Idiota! Kretyn! - zaczelam plakac. Tom chcial mnie przytulic. Nie moglam wytrzymac. Uderzylam go w twarz. Odwrocil wzrok i zlapal sie za policzek.
- Przepraszam... to nie moja.. wina- powiedzial i zarobil w drugi policzek. Spuscil wzrok na dol i cofnal sie do tylu. Zobaczylam na jego policzu lze.
- Moze to moja wina?! Wykorzystales to ze sie upilam! Nie wybacze ci tego! Nigdy!- Bill podszedl do mnie i przytulil mnie. Wytarl mi oczy.
- Nalezalo ci sie...- mruknal do Toma na ucho.  Chlopak przetarl lze na policzku i szybkim krokiem wyszedl z salonu. Zaraz po tym uslyszalam huk trzaskanych drzwi.
- Nie przejmuj sie nim. Dostal to, na co zasluzyl. - Bill objal mnie jeszcze mocniej i pocalowal w policzek.
- Ale... ja nadal cos do niego czuje.- zaczelam plakac jeszcze bardziej.

Nastepnego dnia odwiedzila nas mama Kaulitzow. Oczywiscie niespodziewanie. Siedzialam wtedy z Billem w kuchni, a Tom ukladal piosenke i przygrywal na gitarze.
- Bill! Tom! Tesknilam za wami- czule witala sie z nimi ich mama. Bill przedstawil jej mnie. W czasie gdy ona i blizniacy siedzieli w kuchni, ja poszlam do salonu. Na stoliku lezal tekst piosenki nowo ulozonej przez Toma. Wzielam ja do reki. Pod spodem byl dopisek : Dla Mariki.
Musialam z nim pogadac. Czytajac tekst zaczelam plakac.

Rozdzial 9

Tom:

Nim zdazyla sie obudzic, wymknalem sie z pokoju i poszedlem do Billa. Teraz gdy o tym myslalem, widzialem ze to byl duzy blad.
Rano obudzil mnie pisk Mariki. Wrocilem do pokoju, a ona stala obok drzwi w mojej koszulce , ktora i tak za duzo zaslaniala. Byla wsciekla.
- Co ja do cholery jasnej robie w twoim pokoju?!- warknela na mnie, uderzajac mnie w ramie.
- Ejj! Spokojnie! No ja bylem u Billa a ty tu. Bo bylas zbyt pijana.- wytlumaczylem pospiesznie. A moglem wczesniej wymyslic jakas wiarygodna wymowke.
- A gdzie Bill?! Chce do Billa.- syknela na mnie. Jak ja sie ciesze ze jeszcze o tym nie wie. Ale chwila... bylo juz duzo po poludbiu a Billa dalej nie bylo w domu. Wyciagnalem telefon i sprobowalem dodzwonic sie do brata.

Marika:

Co za... nienawidze ale kocham. Chcialam do Billa. Nie ufalam Tomowi na tyle, by uwierzyc ze nic mi nie zrobil. Tylko jego brat mogl mnie uspokoic. Ale zaniepoloilo mnie to, gdy Tom powiedzial ze Billa nie ma od wczoraj.
Od godziny probowal sie do niego dodzwonic. Objechalismy miasto. W koncu dredziarz sie zalamal. Odwiozl mnie do domu a sam pojechal na policje. 
Wrocil i szybko bez gadania zabral mnie do samochodu. Gdy jechalismy zapytalam:
- Czy moglbys mi laskawie wytlumaczyc, co stalo sie z Billem?!
- Bill...on jest w szpitalu. Mial wypadek.-  starszy Kaulitz zaparkowal przed szpitalem i szybko pobiegl do niego.
Oczywiscie bylo bez problemow, bo jako jego brata wpuscili go. Tom caly czas sie obwinial. Mowil ze Bill napisal mu ostatniego sms. Nie zebym byla wscibska czy cos, ale z ciekawosci, gdy Tom poszedl do lazienki i zostawil telefon, przeczytalam sms'a.
Dopiero teraz cos do mnie dotarlo. Bill byl zly na Toma o cos co ten mi zrobil. A ja nic nie pamietam. Czyli Tom o wszystkim mi nie powiedzial. Chyba sie domyslam co mogl mi zrobic... a Bill sie tym przejal. " Jak mogles mi to zrobic?" Tego nie rozumialam. Bill byl zazdrosny, to juz wiem. Ale to juz nie wygladalo na reakcje przyjaciela. Bylam glupia.
Ze smutkiem spojrzalam na lezacego z zamknietymi oczami Billa. Bylo mi bardzo zle, bo sama czulam sie winna. Moglam tyle nie pic. Gdy Kaulitz wrocil mialam ochote sie na niego rzucic i mu wydrapac te jego potwornie slodkie ale zaklamane oczy. Widzial w moich oczach, ze cos nie tak.
- Wszystko dobrze?- wyprowadzil mnie na korytarz. Objal mnie troskliwie- Bedzie dobrze.
- To twoja wina. Twoja i moja!- zaczelam plakac i odepchnelam go. Spojtzal zszokowany na mnie.
- O czym ty...
- Widzialam sms'a! Wiem co zrobiles. A ja glupia sie upilam i dalam! Gdyby nie to, Bill bylby teraz z nami caly i zdrowy- bylam juz zalana lzami. Tom chcial mnie uspokoic i przytulic. Wtedy zrobilam cos, co mnie zszokowalo... Uderzylam go w twarz. Chlopak skrzywil sie i potarl reka uderzone miejsce. Przeklan pod nosem i odepchnal mnie wchodzac do sali Billa.
- Masz racje. Gdyby ciebie tu nie bylo, nic bym tobie nie zrobil. A Bill bylby caly. Mam nadzieje ze moj brat przejrzy na oczy i wywali cie od nas. - powiedzial wsciekly i zamknal za soba drzwi.

Natalie:

Denerwowalam sie. Wczoraj bylo tak super, a dzis od rana stres. Balam sie, bo wczoraj Marika i Tom gdzies wsiakli, a dzis Marika nie pojawila sie w pracy. Chodzilam po biurze zla. Mialam nadzieje ze to cos powaznego. Nagle zadzowonil moj telefon. Marika.
- Mariczko! Czemu cie...- zaczelam a ona mi przerwala.
- Przepraszam.... przepraszam za nieobecnosc. Bill mial wypadek i nie jestem w stanie..- slyszalam w sluchawce jej placz.
- Jeju, kochana... nie przychodz dzis. Odpocznij. Przyjdz jak sie lepiej poczujesz.
Slyszalam jak Marice bylo ciezko. Mam nadzieje ze to nie bylo nic powaznego i Bill z tego wyjdzie. Moja biedna...

Marika:

Siedzialam na korytarzu zaplakana. Nie... Tom mnie nienawidzi, Bill jest w takim stanie. Nienawidze siebie. Po cichu weszlam do sali. Tom siedzial przy bracie, trzymajac go za reke. Po jego policzkach splywaly zly. Widzialam jak cierpial. Podeszlam do niego, a on spojrzal na mnie z pogarda.

Siedzielismy juz z pare godziny przy Billu. Nagle Kaulitz zaczal otwierac oczy. Tom ucieszony poszedl po lekarza. A ja mialam zostac z Billem. Czarnowlosy otworzyl oczy i spojrzal na mnie. Z trudem sie usmiechnal.
-Bill... przepraszam... to moja wina.

__________
Od nastepnego postu wracam do samej Mariki. To dziwne pisac tyloma postaciami bo rozdzial wydaje sie taki krotki.
Do takiego sposobu pisania bede wracac tylko w naglych chwilach. Czyli juz niedlugo, gdy Marika chwilowo nie bede pisac :***
Nasza kochana Torika sie poklocila. Zobaczycie jak bedzie teraz zle miedzy nimi.
Nie zakonczy sie na samym dogryzanii sobie nawzajem :3

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdzial 8

Tom:

Byłem zachwycony nia. Żadna dziewczyna dotad nie buziła we mnie takich uczuc i tak ogromnego pożadania.Zerwalem z niej ta sukienke ktora i tak malo zaslaniala, ale zawsze cos. Zacząłem obsyłać jej ciało pocałunkami. Byłem cholernie napalony. Nienawidzilem jej. Gdyby była jak wszystkie już dawno bym odpuscil. A jednak chcialem ją zdobyc. Wiedzialem to odkad ja poznalem. Położyłem się na niej i zacząłem namiętnie calować ją po szyi. Mruczała mi seksownie do ucha, co jeszcze bardziej mnie rozpalało. Byłem nagi a ona żeby jeszcze bardziej mnie nakrecic zaczęła jeżdzic rączka po moim kroczu. Cwana jest. Mialem to juz gdzies, że bede tego bardzo żałował. Nie mogłem dłużej tego znieśc. Już nudziła mnie ta gra wstepna. Trwala zbyt długo. Po prostu wszedłem w nią gwałtownie, a ona az jękneła. No tak, zapomnialem ze to jej pierwszy raz. Ja swoi mialem już za soba od jakis 7 lat. Zacząłem coraz mocniej i gwałtowniej się w niej poruszać, a ona caly czas całowala mnie i to coraz zachłanniej. Czułem, jak bardzo ją pocigam i jak abrdzo ona mnie pragnie.Bill mnie zabije, ja to wiem.

Natalie:

Siedziałam sobie u mojego Edzia na kolanach gdy nagle podszedl do nas Bill Kaulitz. Szukał Mariczki i Toma. Cały czas widzialam Marike z Tomem. Pewnie Tom dlugo nie wytrzymal takiego krecenia się i zabral ją pijana ze soba. Tradycja u niego. Bardzo polubilam Marikę i szkoda mi jej było że zadaje się  z Tomem. Nie, nie byłam zazdrosna czy cos. Tom to niezle ciacho, ale jest pusty. Już Bill jest wiele lepszy. SPojrzałam smutno na Billa ktory odchodzil. Widzialam w jego oczach i sposobie mowienia że jest o nią zazdrosny. A ona pusta tego nie widzi Już ja muszę z nią pogadac.
-Nate, o czym myślisz? - z tego ciągłego myślenia wyrwał mnie moj kochany rudzielec. Uwielbiam kiedy mowi do mnie zdrobnieniami. To takie slodkie... jak kroliczki. Uśmeichnęłam się do niego. Byliśmy z Edem już tak dlugo zaręczeni. Niestety on niedlugo bedzie jechal w trase... zaś po trasie bierzemy ślub.
Jedyne co mnie martwilo to to, że jesteśmy ze sobą już tyle, a nie bylismy  w łóżku. Zamierzalam to dziś zmienic. Wyciągnęłam go od Kaulitzow i zabralam do siebie na noc.


Bill: 

To najgorsza impreza mojego zycia. Tom i Marika na pewno są w pokoju. Dopiero przechodziłem obok pokoju Toma i slyszalem... Jestem załamany. A teraz? przyszedłem do salonu, cały we łzach a na kanapie ujrzałem moja Olivie całującą się z Hemmingsem. Dla mnie nie ma miłości. ja tylko patrze z dala. Wybiegłem z domu. Miałem dość.


Marika:

Tom był boski. Nienawidze go. Idealny dupek. Wiedzialam, że będę żałować. Ale byłam pijana. Dredziarz dawal mi cudowne doznania. A jego pocałunki... jego usta.. ten kolczyk... Byłam zakochana bardziej niz myśle. Ale byłam już zmeczona. Bill będzie zly na mnie... Mam nadzieje że się nie dowie jaka to Mariczka jest głupiutka.


Olivia:

Widzialam... Widzialam, że Bill widział jak całuję się z Lukem. Ale mam to gdzieś. Nie potrafię wybierać. Luke mnie upił, a ja już nie panowalam nad niczym. Miałam wszystko i wszystkich gdzieś. Byłam ty on i ja. Widzialam że Bill płacze. Widzialm to zanim zobaczyl on mnie... o co mogl innego plakac? wiem, że jako dziewczyna jego powinnam była pobiec za nim. Luke mi na to nie pozwalał. Byłam u niego na łańcuchu prawie. Przetrzymywal mnie na siłę. Nie miałam nic do gadania. Chcialam znalezc Marikę i z nią pogadac. W tej chwili była mi potrzebna. Coś ze mna się działo nie tak.


Tom:
Byłem szczesliwy i spelniony. Marika lezała obok mnie i spała. Dałem jej cudowne doznania... ja to wiem. Byłem z siebie dumny. Sięgnąłem do szafki po telefon. 5 nieodebranych połączen i jeden sms.

Przegiąłeś. Masz przechlapane. Odbiło ci?! Jak mogles jej to zrobic? Jak mogles mi to zrobic? Nie wracam na noc. Wstyd mi za ciebie.... 

Braciszek mnie kocha... Zaśmiałem się i pocałowałem Moja Marike w policzek na dobranoc. Moją? Ja chyba też za dużo wypiłem. Jedno było pewne- musiałem dopilnowac by sie nie dowiedziala co się stało.










__________________________________________

Chcialam sprobować czegoś nowego. Myslę ze oczami innych postaci będzie ciekawiej. Ten rozdzial jest.. no taki inny, bo napisalam caly na telefonie ale niestety nie zapisalam XD I teraz przepisuje co pamietam tylko. Więc.. jest troche krotszy niz planowalam i mniej rozwiniety. No Ale mam nadzieje że ktoś się przejmie Billusiem i pomysli że niebezpiecznie jest uciekac w srodku nocy z domu... :3 To tylko taki maly spoiler :3 

Rozdzial 7

Co on chce powiedziec... bylam  tam przejeta ze zaslablam. A dalej nic nie pamietam.
Psvvl
Obudzilam sie w swoim pokoju.Bolala mnie glowa. Rozejrzalam sie a nademna stal Bill. Bylam bardzo zmeczona.
- O! Juz sie obudzilas! Martwilem sie- Bill usiadl przy mnie i mnie przytulil. A gdzie Tom? Bill nie mowil juz w liczbie mnogiej. Nic nie pamietam. Wszystko mi sie rozmazuje. Ostatnie to to ze Tom chcial mi cos powiedziedziec.
- Gdzie Tom?- zapytalam cicho rozgladajac sie po pokoju.
- Ja tu sie o ciebie martwie, a ty od razu gdzie Tom?! Tom jest umowiony z Agata. Zostawil cie. Mowilem ze nie robcie tego zbyt szybko.- zlapal mnie za reke i spojrzal w oczy.
- Czyli... jednak wolal jechac do niej. Eh..- stracilam nadzieje. Myslalam... myslalam ze jest szansa. Ale co ja oczekiwalam? To bylo wiadome. Zapanowala niezreczna cisza miedzy mna a czarnowlosym.
- Miales chyba racje... - mruknelam, niechetnie przyzynajac mu racje.
- Ty tez o Olivce. Bylem z nia na spacerze... a ona ledwo co odeszlem byla z tym Lukem. Sam nie wiem juz... - patrzyl na mnie smutnym wzrokiem. Nagle przysunal sie do mnie i mnie pocalowal. Prosto w usta.  To mnie zszokowalo. Odsunelam sie delikatnie, a on zmieszany zaczal mnie przepraszac.
- Ja.. ja po prostu... to moja wina. To z Tomem to tez moja wina. On ... on by do niej nie pojechal... ale.. nie... to moja wina - odwrocil wzrok, a ja zobaczylam ze po jego policzku plynie lza.
Teraz sie kompletnie pogubilam. Jego wina? Tom mial wybor, wybral ja. Nie przejal sie nawet czy mi sie cis stalo. Pewnie chcial mi powiedziec cos zeby mi dogryzc. Jest okropny. To nie moze byc Bill a wina. Zobaczylam jak na jego policzku pojawia sie kolejna lza, odwrocilam go do siebie i pocalowalam.  Kciukiem ztarlam lzy i pocalowalam jeszcze raz.
- Bill, wytlumacz mi... to nie moze byc twoja wina. - usmiechnelam sie do niego. Czulam jak sie rumienie. Nigdy nie pocalowalabym Billa, ale to byla wyjatkowa sytuacja. Wymagala wyjatkowego poswiecenia. Jednak cos mnie zaniepokoilo. Czulam sie zupelnie inaczej teraz z Billem niz gd jestem z Tomem. Tom byl idealny na swoi sposob i przynaje ze cos do niego czuje, ale Bill.. teraz ten pocalunek wywolal u mnie dziwne i mieszane uczucia. Bill byl odkad go poznalam mily, troszczyl sie, podczas gdy Tom byl chamski i traktowal mnie jakby nie chcial mnie tu.
- No bo... ja powiedzialem ci o Tomie ze za szybko no bo... jestem zazdrosny. Ostatnio nie poswiecasz mi wcale czasu. Ponoc jestem twoim przyjacielem, a to Tom teraz jest wazniejszy.- Bill zaczal sie w koncu zacinac.
- A ten pocalunek, przyjacielu?- no ta, zazdrosny? Matko..  co ja? Mam miec harem?
- Niewazne. Zbedne ci te informacje.- splotl moje palce ze swoimi a ja rozplynelam sie w jego ciemnych oczach. Byl zupelnie inny niz Tom. Byl po prostu idealnym.... przyjacielem. Nie wiem czy mogloby to byc cos wiecej. Objelam go delikatnie.
- Bill jestes moim przyjacielem. Tom to twoj brat, a sam wiesz co do niego czuje. Ja... ja chcialam z nim sie zblizyc. Nie to zebym po prostu ci nie poswiecala czasu. Zreszta, ty spotykasz sie czesciej z Olivia niz w domu siedzisz.
- Musimy to nadrobic.

Pare dni pozniej miala byc kolejna impreza. Ostatnimi dniami nie widywalam sie z Tomem prawie wcale. Codziennie jezdzilam z Billem na miasto. Dzis z Olivia wyszykowalysmy sie jeszcze bardziej niz ostatnio. Pomogla nam rowniez szefowa, z ktora bardzo swietnie sie dogaduje. Ja i Olivia zalozylysmy jeszcze bardziej skape stroje.
Gdy juz ludzie zaczeli sie zjezdzac do Kaulitzow na impreze, ja i moja przyjaciolka zeszlysmy na dol. Tom zajety byl przygrywaniem na gitarze, Bill zas wital gosci. W koncu Olivia potknela sie na schodach i spoadla z ostatniego schodka. A mowilam jej zeby nie zakladala az tak wysokich szpilek. Tom odwrocil wzrok i nie mogl oderwac oczu odemnie. Przeszlam obok niego, odrzucajac teatralnie wlosy do tylu. Katem oka zauwazylam jak oblizal wargi i ruszyl za mna. Bill chcial dostac zeza, niewiedzac na ktora sie wgapiac- na mnie czy Olivie. Ojj Kaulitzi.
Gdy impreza sie juz rozkrecila przesadzilam z alkoholem. Ta impreza byla inna niz wszystkie inne. Wypilam o wiele za duzo. Nie bylam juz wgl swiadoma co robie. A Tom postanowil to wykorzystac.
Siedzialam z dziewczynami - Natalie, Agata, Olivia, a wtedy podszedl do nas dredziarz. Zaprosil mnie do tanca. Zaczynal niewinnie. Potem polozyl rece na moich posladkach a druga reke na piersiach. Zaczal mnie calowac po szyi. Nagle docisnal nas do sciany. Nie bylam mu dluzna a moja reka powedrowala na jego krok. Zaczelam jezdzic dlonia po jego wzniesieniu, zas on obsypywal mnie namietnymi pocalunkami. Nagle oderwal nas od siebie Bill. Oczywiscie zaczal kzyczec na Toma, ze nie ma nic innego do roboty jak rozdziewiczanie mlodych dziewczyn.
Odkad Bill odciagnal z Gustavem i Georgiem sila Toma siedzialam znow z dziewczynami. Impreza sie powoli koczyla a ja coraz wiecej pilam. Razem z dziewczynami poszlysmy zatanczyc. Oczywiscie ja mialam za soba lekcje tanca. Zaczelam krecic tylkiem razem z Olivia, a Tom po cichu, by Bill nie zauwazyl, podszedl do mnie i wzial mnie na rece. Zaniosl mnie na gore i do swojego pokoju. Zamknal drzei na klucz i zgasil swiatlo. Widzialam ze tez troche pil, ale nie tak duzo jak ja. Tym bardziej po ostatnim jego kacu. Padlismy razem na lozko a Tom nie mogl sie juz od niczego dluzej powstrzymywac.
- Bylas strasznie niegrzeczna tego wieczoru- mruknal m ido ucha i przejechal jezykiem po mojej szyi. Cala drzalam. Ale juz mnie nie obchodzilo co bedzie jutro i co powie Bill. Liczylam sie tylko ja i Tom.

____________
No nie wiem czy nie za wczesnie na takie pikantnosci. Ale to nie znaczy ze Torika od razu wyzna sobie milosc. Na to jeszcze troche poczekacie. A ja nie moge sie doczekac az zobaczycie reakcje tej dwojki oraz Billa na skutki tej nocy ;)) ale bez spoilerow juz :3

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdzial 6

Rano obudzilam Toma krzykiem.
- Idiota! Wypad odemnie! Powiedz ze nic sie nie stalo bo nie wiem co ci zrobie- zepchnelam go z lozka.
- Mamoo daj mi jeszcze chwile. - mruczal z zamknietymi oczami. Kopnelam go w zad az podskoczyl. Spojrzal na mnie z urazona mina.
- co jest?- usiadl z zaslanymi oczami na lozku.
- Co jest?! Opilam sie a ty wykorzystales...- uderzylam go w ramie.
- Ej! Spokojnie! Nic ci nie zrobilem bo bylem swiadomy ze by mi sie bardzo oberwalo.- usmiechnal sie i zaczal sie ubierac.
- Wypad! Musze sie ubrac!- warknelam. Odwrocil wzrok a ja w tym czasie sie pospiesznie ubralam. Ledwo co zdazylam a do pokoju wszedl Bill. Otworzyl oczy szeroko i trzepnal Toma w plecy.
- Zaspokojcie mnie informacja ze dzieciaczki nic nie zrobily. Nie chce tu widziec za niedlugo maych Kaulitziatek. Nianka tez nie chce byc. O matko. To by bylo koszmarne. - zaczal sie przejmowac.
- Nie! Po prostu za duzo wypilam...- przyznalam sie...- nic nie bylo..
- Bedzie jeszcze okazja braciszku. - Tom wyszedl z pokoju i zostawil mnie z Billem.
- Tlumacz sie. Wiem ze to on byl wczoraj w nocy jak dzownilem- usiadl na lozku.
Wytlumaczylam mu i przy okszji wygadalam sie o Olivii i Luke. Bylo mu to obojetne bo jak stwierdzil to ona traktuje Hemmingsa jak brata... no nie wydaje mi sie. Trudno, jego strata ze nie wierzy.
Przypomnialo mi sie ze Olivia mowila cos o tym ze ona, Natalie, Monica, Agata i Dominca sie przyjaznia i chcialy zebym dzis przyszla na ich spotkanie. Cos mi to nie pasowalo. Tym bardziej ze potem dowiedzialam sie ze Olivii nie bedzie bo jest chora. Chora na milosc do Hemmingsa. Po poludniu przyszli do nas Gustav z Georgiem. Byli u nas zaraz po tym jak tu zaczelam mieszkac ale teraz byli dluzej. Dowiedzialam sie ze Agata jest siostra jego dziewczyny Victorii. Pogorszyl mi sie chumor gdy dowiedzialam sie o tym ze Georg organizuje impreze. Znowuu imprezy.
Ale wszystko wsystkim jak dowiedzialam sie ze caly zespol musi jechac za tydzien do Los Angeles na pare dni. A ja owszem musze jechac z nimi. Nie wrozy to dobrze. Bylam juz potwornie zmeczona i zaczelam sie szykowac do dziewczyn. Moze mnie nie zjedza pytaniami o Toma.
Odszykowalam sie jak na inpreze tyle ze zalozylam jeansy i koronkowa bluzke. Oczywiscie spodobalo sie to Tomowi ze az postanowil mnie odwiezc.
Na miejscu czekala Natalie i Agata. Wytlumaczyly mi nieobecnosc reszty.
Dowiedzialam sie o Natalir bardzo duzo. Oprocz tego ze jest moja szefowa, jest rowniez dziewczyna Eda Sheerana. Ogolnie byla mila a nie tala jak w pracy. A Agata? Zachowywala sie jak przecietna nastolatka co mnie irytowalo. Byla mila itepe itede ale no.. jeszcze to gadanie o Tomie... moze po prostu jestem zazdrosna. Po Natalie pozniej przyjechal Ed a po mnie Tom. Agata musiala oczywiscie porozmawiac z Tomem.
- Toom co ta szuja od cieie chciala?- zapytalam w drodze powrotnej. Tak, bylam cholernie zazdrosna.
- Umowilismy sie na impreze...- powiedzial obojetnie. Ze co? O nie, nie pozwole.
- Tomuus, a ja tak myslalam ze moze we 2 bysmy gdzies...-zaczelam a on spojrzal na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Jesli chcesz mnie uprowadzic, potem zgwalcic, zabic i zjesc to mowie nie.. chociaz do 2 czynnosci mi sie podoba - poszedl do salonu a ja skierowalam sie do pokoju. Bill prosil mnie wczesniej zebym ogarnela ogrod a jutro dom na domowke. Przebralam sie i poszlam do ogrodu. Zaczelam oporzadzac kolo kwiatow, drzew i kosic w rytm muzyki ktora bylo slychac z Toma pokoju. Tanczac bylo mi latwiej. Nagle uslyszalam gwizdanie dobiegajace z balkonu Toma.
- No, no bo powoli zaczynam zmieniac o tobie zdanie. - zasmial sie Kaulitz na co pokazalam mu srodkowy paluszek.
Dlugo czekac nie musialam bo starszy Pan Kaulitz przybiegl mi pomoc w pracy w ogrodzie. A za nim ten nieszczesny pies. Zdenerwowalam sie gdy pies zaczal przekopywac ogrodek. Razem z Tomem probowalisny go zlapac a ten cwany uciekl do domu, caly brudny. A my lapiac go oczyiwscie wytarzalismy sie w trawie.
- Myszki przeciez lubia w trawie biegac to co narzekasz- zaczal mi ZNOWU dogryzac TOM. Ten chlopak byl nie do wytrzymania. Fuknelam na niego i odwrocilam sie plecami siadajac na trawce. Nagle poczulam na glowie ziemie. Co za idiota! Wysypal mi na gowe ziemie! Wzielam troszke ziemi i rzucilam w niego. I oto tak zaczela sie bitwa na ziemie.  Po dlugim jej trwaniu wbiegl do nas Bill z Olivia lapiac sie za glowe.
- Kazalem wam ogarnac ogrodek, a jest w jeszcze gorszym stanie!- pisnal a Olivia zaczela sie podsmiewac.
W 4 posprzatalismy ogrod a potem sie przebralisy. Bill kazal mi i Olivii roznies zaproszenia.
Oczywiscie na liscie byli znajomi... niedawno poznani :
- Natalie i Ed
- Agata i Zayn - no blagam czemu ona...
- Olivia i jej brat
- Luke i reszta zespolu
- Gustav
- George
Tylko tyle osob znalam za cala liste. Ale Olivia ich kojarzyla cale szczescie. Nic dziwnego skoro taka imprezowiczka.
Niechetnie zaprosilysny Agate. Nie podobalo mi sie to jak patrzy na Toma. A ze ma na impreze byc? Bede cal czas przy nim... i musze wymyslec cos zeby sie nie umowili bo sie zalamie.
Gdy zapraszalysmy Agate zaprosila nas na chwile do domu. Weszlysmy do duzego pokoju ze skorzana kanapa, bogato zdobionymi scianami, z pieknymi komodami z najdrozszego drewna. W pokoju panowala elegancja.
Cale szczescie nie wspomniala nic o Tomie. Byla to bardziej luzna rozmowa jakbysmy przyjaznily sie od zawsze. No a ja raczej sie z nia przyjaznic nie bede. No ale coz... poznalam jej ukochanego- Zayna Malika. Nie zeby cos ale no... po co klei sie do Toma skoro ma jego?
Gdy wrocilam Bill stal w drzwiach rozpaczony.
- Co jest?- zapytalam a on zaprowadzil mnie do salonu. Salon byl... matko wszystko zniszczone.
- Toma piesek jest bardzo kochany- mruknal. No to bedzie sprzatania. Bill pojechal na zakupy a ja mialm sprzatac. Z Tomem bo jego pies.
- Marika... musze ci cos powiedziec- zaczal Tom i spojrzal na mnie.

Rozdzial 5

Co mowil?! Gaaadaj!!- warknelam na niego. Uciszyl mnie i kazal usiasc na lozku.
- On to.. odwzajemnia... ale to wszystko sie za szybko dzieje... - zaczal Bill.. taaa bo mu uwierze.
- Bill gadasz od rzeczy.- Pierw gada ze dobrze, potem za szybko. Cos tu nie tak.
- Nie... po prostu ...   Tom to Tom...wiem jaki jest.
- Bill! O co ci chodzi?
- Niewazne juz. Po prostu... nie rozpedz sie z nim tak...- spuscil glowe na dol.
-A..okeeej... a jak z Olivia?- zapytalam z usmiechem. Dowiedzialam sie od Billa ze jest z Olivia. Tyle sie znali a dopiero teraz sie sobie przyznali... Wyszlam na spacer. Musialam sobie to wszystko przemyslec.Tom za mna wyszedl z psem na smyczy.
-ej! Poczekaj!- zawolal za mna i podbiegl.
- Chce pobyc sama...- mruknelam...
- Okej... ale kupilem ci telefon. Masz tam moj, Billa i tej Natalie numer. I zebys sie nie zgubila.
Taa nie zgubila.
Chodzilam do wieczora az telefon sie rozladowal. Super. Bylam zmeczona i chcialam wracac gdy nagle... podszedl do mnie Michael. Co on tu?!
- No jak tam z tym starszym Kaulitzem? Jeszcze ci sie nie znudzil? Kiedy do mnie wrocisz?- zlapal mnie za reke.
- Michael... przestan! Nie chce miec z toba nic wspolnego! Nic!
- Wolisz sie z nimi zadawac? Z babiarzem i pedalkiem? - syknal na mnie.
- Tak! Bill to moj przyjaciel..a Tom...- zacielam sie. Mam mu powiedziec ze Tom mi sie podoba?
- A Tom chlopak?- zasmial sie dajac mi gazete.
- Co to? Nie... Toma nie lubie- sklamalam. Michael otworzyl mi na stronie gdzie byl artykul o Tomie. A to mnie zszokowalo... Zdjecie z imprezy jak Tom mnie pocalowal. I dopisek " Tom Kaulitz znalazl sobie dziewczyne?". I oczywiscie jeszcze zdjecie z kfc. Zamarlam. Nie jest moim chlopakiem przeciez...
- Zdziwiona? - zasmial sie. - Mozesz wziac i pokazac ukochanemu.
Szybko wrocilam do domu. Cala kipialam od zlosci. Wpadlam do Toma pokoju i rzucilam mu w twarz gazete otwarta na artykule.
- Co jest?!- wzial w rece gazete. Spojrzal na artykul zszokowany.
- O cholera... - mruknal pod nosem
- Cholera? Tylko tyle?! Nie jesten twoja dziewczyna!- warknelam na niego.
- Spokojnie. To tylko gazety i plotki. Kazdy inteligeniusz w to nie uwierzy.
- Ugh... - chcialam mu wyrwac ta gazete, ale trzymal ja za mocno. Pociagnal ja, a ja trzymajac ja polecialam na niego. Obydwoje padlismy na lozko, a ja na niego. Odrzucil gazete i zlapal mnie za ramiona.
- Znowu wpadamy na siebie? To juz drugi raz... to musi byc przeznaczenie - zasmial sie. Nagle poczulam na szyi jego pocalunek. Chyba rozplyne sie jak pocaluje mnie prosto w usta.
- A teraz ja czekam na buziaka ... w usta. - nastawil wargi czekajac az go pocaluje. Nie. Co to, to nie.
- Nie. Trzeba sobie zasluzyc na takie nagrody- usmiechnelam sie dalej lezac w jego ramionach.
- Oczekiwalem ze to w podziekowaniu za to ze krecilem sie z toba po miescie, znajomosci ci troche daly, kupilem ci telefon. Wystarczy na buziaka? A moze sam mam go wziac bo sie wstydzisz?- szepnal mi na ucho. Znowu zadrzalam.
- Jestes niemily! Pf... nie dam ci.- odmowilam a on ujal moja twarz w dlonie i patrzyl mi prosto w oczy. Chcial mnie juz pocalowac...ale do pokoju wszedl Bill.
- Nie nauczylo cie kurwa pukac?!- Tom podskoczyl z lozka, odsuwajac sie odemnie. Bill spojrzal na mnie i zaczal chichotac.
- Czyzbym przerwal gre wstepna?- wybuchl smiechem. Bylam cala czerwona jak burak. Tom zreszta tez.
- Nie! Wpadla na mnie... zreszta... zobacz to - rzucil w niego gazete. Bill w powadze przeczytal artykul... spojrzal na nas i znowu wybuchl niepochamowanym smiechem, upuszczajac gazete na podloge i lapiac sie za brzuch.
- Tez bym tak powiedzial po tym co teraz zobaczylem- Billowi az lecialy lzy smiechu. Zla wyszlam z pokoju. Musialam sie wyspac skoro jutro do pracy od samego rana.

Wstalam niechetnie. Bill odwiozl mnie do pracy. W pracy pierwszy dzien byl dziwny. Nikt znajomy. Po tygodniu zdazylam juz poznac pare osob. Poznalam Agate, Domi i Monice. Oczywiscie spotkalam sie z wzdychaniem jaki to Tom przystojny, boski itd. Ale najgorsze bylo jak Monica wziela gazete... posypaly sie pytania czy to prawda itp.
Nie chcialam sobie grabic u nowych kolezanek. Powiedzialam po prostu ze to nie szczere.
Wszystko wszystkim tylko... po co Tom przyjechal po mnie? Oczywiscie Agata pobiegla do niego i zanim ja zdazylam wrocic do samochodu, wyciagnela od niego numer. Pf, nie rozumiem po co skoro ma narzeczonego. Tym bardziej ze tez jest muzykiem.
Wrocilam zla do domu. Nie tyle zla co zazdrosna.
- O co ci chodzi?- Tom zapytal mnie gdy siedzialam w salonie nie odzyajac sie.
- Czemu poprosila cie o numer? I tak jest zajeta.- prychnelam. Tom przyjzal sie mi a na jevo twarzy pojawil sie usmieszek.
-Zazdrosna? - usiadl obok mnie. Odwrocilam wzrok od niego a on odwrocil moja twarz.
-Nie. O kogo? O ciebie? Nie tknelabym cie nawet kijem.- mruknelam odrzucajac wlosy do tylu.
- A ja ciebie niby tak, bezpanski kotku?- usmiechnal sie lobuzersko i zaczal sie bawoc moimi wlosami.
- Nie tykaj moich wlosow!- odsunelam sie- Jeszcze mi cos porobisz i co? Pf... idz sobie do tamtej- warknelam.
- Marika, nie rob sobie nadziei. A teraz, lec zrob mi kawke, a potem z pieskiem na spacerek.
- To twoja robota. Twoj pies leniuchu. A kawy? Co sobie zrobisz to bedziesz pil. Dla mnie to mozesz nawet usychac z pragnienia.- usmiechnelam sie sztucznie i pokazalam mu srodkowy palec.
- Pragnienia ciebie? Jestes bezlitosna. - musknal wargami moja szyje. Nienawidze go. Kocham ale nienawidze...
- Odwal sie. - prychnelam i pchnelam go.
- I tak nie masz szans. Po prostu sie bawie, bo jestes zabawna jak sie denerwujesz.
Oberwal w glowe az czapka mu spadla. Wyszlam zla z salonu. Zadzownilam po Olivie.

Spotkalysmy sie obok domu Hemmingsa. Wychodzila od niego i czule sie z nim zegnala. Chwila..a to ona nie jest z Billem? Podeszla i poszlysmy do niej, gdyz zaczelo padac.
- Ej.. widzialam cie z Lukem... a co z Billem?- zapytalam ni z tego ni zowego.
- Jestesmy razem. Ale Luke tez jest super. - usmiechnela sie. No ja nie wiem, szkoda mi Billa.
Spedzilysmy razem caly wieczor. Bill pare razy do mnie dzownil zebym juz wracala, ale mowilam ze jestem u Olivii.
W koncu Olivia uslyszala pukanie do drzwi. Otworzyla a w progu stal przemoczony do nitki Tom.
- Co ty tu..?!- zapytalam niedowierzajac. Jeszcze tu go brakuje. Chlopak wyjasnil ze chcial po mnie przyjsc skoro juz noc, a w polowie drogi zastal go deszcz. Coz za wspanialomysny Kaulitz. Kto by pomyslal ze zechce temu leniwcowi sie isc po mnie pieszo? Oczywiscie ze towarzystwo sie powiekszylo, Olivia przyniosla piwa. Mam bardzo slaba glowe. Teraz sie przekonalam. Wypilam zaledwie pare i juz buzowalo mi w glowie.
A ze buzowalo to zaczelam sie kleic do Toma. Dredziarz nie pil duzo... moze z 3 piwa nie wiecej. Ale z checia odpowiadal na moje zaloty.
- Tomus chce juz do domu... i do lozka- szepnelam mu do ucha na co na jego twarzy pojawil sie diabelski usmieszek. Olivia caly czas sie z nas smiala. Wiedzialam ze bede zalowac ze pilam.
Gdy tylko deszcz ustal, z Kaulitzem szybko wrocilismy do domu. Tom chcial mnie odprowadzic do pokoju.
- Nie... nie chce sama spac...- pociagnelam go ze soba do pokoju. Padlismy razem na lozko. Oczywiscie Tom zaczal mnie calowac po szyi przez co wymiekalam. Cholerny i idealny starszy pan Kaulitz.
Zdjal moje i swoje ubrania . Chcial juz sie wziac do roboty gdy nagle do pokoju zapukal Bill.
- Marika... spisz?- zapytal Bill ale na szczescie nie wszedl do pokoju.
- Nie, jeszcze nie. Ale jestem strasznie zmeczoona- sklamalam. Oplotlam recami Toma szyje i mocno go pocalowalam.. prosto w usta.
- Nie widzialas gdzies Toma? Poszedl i nie wrocil... zreszta.. zadzownie do niego.- powiedzial Bill i zaraz z kieszeni spodni dredziarza bylo slychac muzyke.
- Cholera..- powiedzial cicho chlopak.
- Ej... czy ty masz taki sam dzownek jak moj brat czy tam jest jego telefon?- zapytal podejrzliwie Bill.
- mam taki sam! A teraz juz bo musze isc spac. Jutro mam wolne wiec wiesz...- powiedzialam modlac sie w duchu zeby mlodszy Kaulitz nie otworzyl drzwi. Odszedl.
Kamien spadl mi z serca. Tom zaraz podskoczyl z lozka i zamknal drzwi na klucz.
- To dla pewnosci- usmiechnal sie i wrocil na swoje miejsce. Nie byl pijany wiec bedzie to znakomicie pamietal. Niestety.
Ale nim cokolwiek sie stalo po prostu zasnelam.

__________
Ok. Dodalam dzis 2 rozdzialy. Teraz akcja bedzie juz nie taka ze same love, bo nasza Mariczka idzie do pracy. Biedna Marika, nie wie ze znajomosci oprocz tego ze moga pomoc moga tez bardzo zaszkodzic... no bo co moze poradzic na zazdrosc kolezanek o Kaulitzow? :)))

Rozdzial 4

Ranem obudzilam sie z potwornym bolem glowy. Przez migawke ledwo co pamietalam cos z wczoraj. Musze isc do Billa. Mam nadzieje ze nie zrobilam nic glupiego. Spojrzal na zegarek. Bylo juz po poludniu. Wymknelam sie po cichu z pokoju. Stanelam przy schodach i uslyszalam krzyki dochodzace z gory. Weszlam po cichu po schodach i poszlam w strone halasu. Podeszlam do drzwi od pokoju Toma i zaczelam podsluchiwac. Nie jestem jakas podsluchiwaczka ale moze sie czegos dowiem.
- Odbilo ci?! Ledwo przytomny wrociles! - poznalam po glosie Billa. Pewnie chodzilo mu o wczoraj.
- Mow ciszej. Glowa mnie boli- Tom mowil znacznie ciszej. Musialam sie dobrze przysluchiwac.
- Nie obchodzi mnie to! Nie mozesz tak sie upijac! - Bill krzyczal na brata. Ja tez sie upilam to tez bedzie krzyczal?
- Oj Mamusiu- zakpil Tom- nie mam 16 lat i moge robic co chce. A ty co tu jeszcze robisz? Idz do Mariki! - warknal dredziarz. Czyzby zazdrosny? No, no.
- Chcialem jej cos udowodnic!
- To masz! Prosze bardzo! A teraz wyjdz!
- Teraz to sie ponizyles przed nia takim pijanstwem.
- Wisi mi to. Jest twoja. Wypad!- syknal Tom. Szybko zbieglam po schodach. Bill zaraz za mna.
- Slyszalas, tak?- Bill zlapal mnie za reke. Spojrzalam na niego. Usiadl i opowiedzial mi o tym co mowili jak jeszcze spalam.
-  Nie rozumiem juz nic... - mruknelam. Ze niby Tom zazdrosny?
- Lubi cie.. tak inaczej... nie jest to tak jak myslisz.- Bill nadal nie dawal za wygrana z teoria o milosci.
- Nie... musze sie gdzies przejsc...
Nie czekajac na odpowiedz Billa wyszlam z salonu a obok schodow minelam sie z Tomem. Znowu mial na sobie ten zadziorny usmieszek.
- Mam nadzieje ze idziesz kupic cos do jedzenia? I ze w kuchni czeka na mnie kawusia?
- Jak sobie zrobisz to bedziesz mial. A ja ide poszukac pracy.
- Nie zeby cos ale ja musze jechac do Olivi.. a pieszo nie pozowle ci nigdzie isc bo sie zgubisz. Tom ,prosze, badz tak mily i podwiez ja gdzies.- Bill wyszedl z domu. Tom patrzyl na mnie w oslupieniu.
- Dobra. Zjemy cos na miescie- usmiechnal sie i zaprowadzil mnie do swojego samochodu.
Poobiezdzalismy cale miasto. Zostalo ostatnie miejsce. Znajomosci tez duzo robia. Ostatnia mozliwosc to praca w biurze. Tom zawiozl mnie tam i pogadalam z szefowa. Byla to przyjazna, moze niewiele starsza dziewczyna odemnie imieniem Natalie. Oczywiscie wgapiala sie w Toma ale przyjela mnie. Boze co one wszystkie tak na niego leca...  Potem pojechalismy do kfc. Jakby kochany Kaulitz nie mogl znalezc nic zdrowszego.
Czulam sie dziwnie, ale wszystko wrocilo do normy gdy zaczal znowu dogryzac mi.
- No i jak tam z Billem, bedziesz pania Kaulitz?- zakpil ze mnie, lobuzersko sie usmiechajac.
- To przyjaciel. Pozatym teraz pojechal do swojej ukochanej. A ja nie bede tego trzymac w tajemnicy ze to bylo zaplanowane. Nic nie bylo na powaznie miedzy mna a nim. - powiedzialam ale Bill pewnie mnie ukatrupi za to. Tom przyjzal mi sie.
- Nie wiem czy moge ci uwierzyc...
- Niby po co mialabym klamac? Zreszta,co ja sie tlumacze? Nie jestesmy dla siebie nikim wiec nie musze.- spojrzalam mu w oczy. I tu byl moj blad. Nie moglam oderwac od niego wzroku, a on przysunal sie do mnie i pocalowal... w policzek. Poczulam jego zimnego kolczyka na policzku. Cala drzalam. Tak, Bill mial racje. Cos do niego zaczynam czuc. Ale nie, nie przyznaje tego nawet przed sama soba. Czulam ze sie rumienie, a on wyszczerzyl zeby i zaczal chichotac.
- I czego sie smiejesz?!- warknelam na niego, rozrywalaj ta slodka atmosfere.
- Wierze ci juz, ze nie bylo nic z Billem. Przeciez widze, ze cie pociagam. - sila powstrzymywal sie od smiechu. Zaprzeczylam i pokazalam mu jezyk na co wybuchnal niepochamowanym smiechem.
- Jestes okropny.- mruknelam.
- Ale uroczy- szepnal mi do ucha, a ja znow zadrzalam. Cholerny Tom...
- A pamietasz jak wczoraj sie do mnie przykleiles i calowales?- zakpilam z niego. Co z tego, ze nie byla mu dluzna? Robil to z checia... no dobra...byl pijany.
- Bill cos wspominal. Nie dziw sie, takie wyzwanie mialem. Nie pocalowalbym cie za nic w swiecie- odpowiedzial patrzac przez szybe.
- Tak sobie wmawiaj- wrocilismy do domy. Idac po schodach zrobilo mi sie slabo i osunelam sie na idacego za mna Toma. Chociaz tyle ze nie zemdlalam.
- A tobie co?- zlapal mnie i wzial na rece. Zaniosl mnie do swojego pokoju. Bardzo... bardzo dziwnie sie czulam. - Nie strasz mnie tak.
- Po prostu zle sie czuje...I nadal mnie glowa boli... - polozylam sie u niego na lozku. Ale pozalowalam tego. Polozyl sie obok i spojrzal na mnie.
- Czy mi sie wydaje czy ty takim zachowaniem cos mi proponujesz?- zlapal mnie za reke i poslal mi jeden ze swoich najlepszych usmiechow.
-Co?! Nie! - odrzucilam jego reke i juz chcialam wstawac, gdy do pokoju wparadowal Bill.
- Aaa... tu jestes.. czekaj! Co do cholery? Zostawilem was raptem na 3 godziny samych, a wy juz sie pogodziliscie i polubiliscie? Jescze mi Malych Kaulitzow brakuje- Bill spojrzal na mnie i pokrecil glowa.
- Zaslablam... a twoj kochany braciszek chcial sie zaopiekowac. Nic wiecej...obiecuje. Ja bym go kijem nie tknela- podskoczylam z lozka.
- Wczoraj tknelas- zasmial sie Bill. Wyszlam z nim z pokoju Toma.
- Marika... musze ci cos powiedziec co Tom mowil... nie powiedzialem ci wszystkiego... i tak ogolnie to nie powinnas z nim tak.. no...- Bill zabral mnie z jego pokoju. No super, zakochalam sie a on tak gada.

______________
Dzis tez dodaje 2 rozdzialy bo jutro i czwartek nie wiem czy dam rade. Moze dodam ale nie obiecuje :))

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 3

Po bardzo dlugich zakupach dowiedzialam sie o Olivii bardzo duzo. Nadawalysmy na tych samych falach, mialysmy podobny gust co ulatwio zakupy. Olivia dlugo znala Kaulitzow. Dawniej podobal jej sie Tom wiec duzo o nim wiedziala. Teraz woli Billa...nie dziwie sie .Zaprzyjaznilysmy sie szybko.Pomogla mi w dobraniu stroju dla Toma. Potem wrocilam do domu, gdzie przywital mnie halas.
- Gdzies ty do cholery jasnej byla?! Oszalalas? Ja ci telefon musze kupic? Wyszlas rano a my za godzine na impreze jedziemy. Jest noc kobieto! Martwilismy sie jak cholera!- Bill byl zly na mnie. Tom tez zadowolony nie byl.
- Tom z 5 razy obiechal po miescie czy czasem cie nie ma gdzies. Ale nie. Teraz mial 6 raz jechac bo sie martwil.- nagle u Billa pojawil sie usmieszek.
- Co? Nnnie.. to ..nie to nie tak. Po prostu mialem dosc sluchania ze ci sie cos stalo.- powiedzial zmieszany i wyszedl. Wytlumaczylam Billowi moja nieobecnosc i poszlam z zakupami do lazienki. .Ubralam czarna sukienke z koronka, wysokie czarne szpilki, makijaz i wyprostowalam wlosy.
Zeszlam na dol po pol godziny i gdy Bill zaczal mnie wolac.
Stanelam na schodach a Kaulitzowie spojrzeli zaskoczeniu. Tom wgapial sie we mnie z otwarta buzia. Bill tak samo.
- Um... mylilem sie z ta szara myszka. Jak chcesz to potrafisz dobrze wygladac. Niezle, niezle.- Tom nie mogl oderwac wzroku odemnie. Bill ocknal sie i spojrzal na brata.
- Niezle to malo powiedziane - powiedzial i trzepnal Toma w glowe az spadla mu czapka- Bedziesz ja pozniej pozeral wzrokiem. Teraz jedziemy.
Cel osiagniety. Podwojnie. Oczekiwalam ze zrobie tylko na 1 wrazenie. Coz widac ze Kaulitzowie lubia takie niespodzianki.
Na miejscu otworzyl nam gospodarz. Siedlismy z reszta jego zespolu. Byla tam tez Olivia.
Troche za bardzo zaszalalysmy. Wypilysmy o wiele wiecej niz chlopaki. W koncu Bill wyskoczyl z pomyslem zeby zagrac w butelke. Tom niechetnie sie zgodzil. Bill zaczynal.
Moglam sie tego spodziewac. Wylosowal Toma, a ten zaryzykowal wyzwaniem.
- Wyzwanie? Jestes pewien? No dobra... pocaluj Marike- co? Spojrzalam zszokowana na niego. Co on sobie mysli? Tom wytrzeszczyl oczy.- Namietnie... przynajmniej z minute.
Zadowolony Kaulitz obdarzyl nas usmiechem. Tom chwile sprzeczal sie ale wiedzac ze Bill nie odpusci podszedl i usiadl obok mnie. Objal mnie ramieniem i nim zdazylam zaprotestowac poczulam na swoich wargach jego usta i jego kolczyk. Cholerny ideal.. tfu... cholerny idealny sukisyn. Sukisyn i lamacz serc. Odwzajemnilam pocalunek i oplotlam go recami wokol szyi.
- Mhm... nie chce przeszkadzac czy cos... ale z dobre 2 minuty sie gryziecie. - zachichotal Bill, a ja i Tom odskoczylismy od siebie jak oparzeni. Tom speszony wrocil na swoje miejsce. Do konca gry jeszcze zemscilam sie na Billu strzelajac pytaniem czy podoba mu sie Olivia na co oczywiscie odpowiedzial pozytywnie. Potem Bill i Olivia wzieli mnie na chwile do ogrodu pogadac.
- Bill i ja wpadlismy na pomysl jak sprawdzic Toma.- zaczela z usmieszkiem Olivia, zerkajac co chwile z usmiechem na Billa. O ludzie, ja sie pytam czemu oni nie sa jeszcze razem.
- Wiec pocaluje cie przy Tomie. Potem pojdziemy na gore. Przyjdziemy za godzine a Olivia bedzie ta godzine z nimi przy stoliku. Po wszystkih zda nam relacje- wyjasnil wszystko Bill. Ani troche mi sie to nie podobalo. To bez sensu, Tom sie nawet tym nie przejmie.
- No nie wiem... czekaj! Ty chcesz mnie pocalowac?!- spojrzalam zszokowana na czarnowlosego. Z usmiechem przytaknal. O matko... Zaprzeczylam ich pomyslowi. Wrocilismy i kontynuowalismy gre. Olivia do konca pocalowala Luke'a. Cos zaczelo mnie to niepokoic ze zaczeli ze soba krecic. A co z Billem? Gdy ludzie zaczeli sie rozchodzic, Bill nagle przyciagnal mnie do siebie i pocalowal. Idealny moment na wcielenie planu. Chyba mu slonko przygrzalo.
- No to co? Moze pojdziemy na gore i sie rozerwiemy? - powiedzial z lobuzerskim usmieszkiem. Katem oka zobaczylam gniewne spojrzenie Toma. Poszlismy szybko na gore i Bill zamknal nas w pokoju. Usiadlam na lozku. Kiepski ten plan.
- Nie boj sie. Pogadamy tylko i wrocimy- Bill usiadl obok.
Prawie godzine gadalismy na temat Toma. Wyciagnal odemnie za duzo. Moze dlatego ze bylam pijana. Gdy zeszlismy na dol nie bylo nikogo tylko Luke, Ashron, Olivia i... ledwo przytomny Tom.
- Mialam po was isc. Zaraz jak poszliscie, Tom byl bardzo zly i pil jeden kieliszek za drugim. I caly czas patrzyl na schody.- mruknela mi na ucho Olivia.
Bill byl zly na Toma. Zaraz wzial go do auta. Zostalam w aucie sama z Tomem, a on pobiegl jeszcze do Olivi.
- Po co byles? - zapytalam gdy wrocil.
- Umowilem sie z nia- odparl z radoscia. Tom lezal na tylach a ja z Billem siedzielismy z przodu. Tom byl oblesny w tej chwili. Jak mozna sie tak upic?
Gdy wrocilismy Bill zabral go do pokoju a ja zaraz poszlam spac.
________________
Dodalam dzis az 2 rozdzialy, bo jutro nie wiem czy wyrobie sie z napisaniem.  W nastepnych rozdzialach akcja sie rozwinie. Oprocz wielkiej love story bedie tez watek kryminalny. No ale nie bede spoilerowac :)) :3

Rozdzial 2

Do konca dnia nie widzialam Toma. Po zakupach z Billem porozgladalismy sie za jakas praca, ale narazie bez zmian.Siedzialam teraz z Billem w salonie. Mlodszy blizniak byl calkowice pochloniety ogladaniem jakiegs niemieckiego serialu w tv. Po chwili jednak oderwal wzrok od tv i zwrocil sie do mnie.
- Nie wiem czy juz wspominalem ale jutro idziesz z nami na impreze. Nawet jesli nie chcesz. Nie mozem cie zostawic samej w naszym domu.
- Z checia pojde , a co mi tam. - powiedzialam z usmiechem
- Wiesz... jako gwiazdy mamy znajomosci. No wiec mamy zaproszenie na impreze u Luke'a Hemmings'a.
- Dla mnie okej. Moge isc.
- Tylko nie spraw mi klopotu. I nie reaguj na glupie zaczepki Toma, bo chce was stamtad calo wyciagnac. - mruknal gdy Tom pojawil sie w salonie i opadl na kanape.
-Oo, ja bede grzeczna jak aniolek. Predzej tu pilnuj to rozwydrzone dziecko imieniem Tomus. - zakpilam patrzac w strone dredziarza.Tom spojrzal gniewnie na mnie, a potem lobuzersko sie usmiechnal.
- Bill, braciszku kochany...- zaczal Kaulitz.
- Pff, jaki lizus.- usiadlam na drugiej kanapie.
- Ty ja pilnujesz. Ja, wielki Tom Kaulitz nie bede sobie wstydu robic. Najlepiej to ja na smyczy nos.- zasmial sie.
- Bill! Powiedz mu cos!- syknelam na Toma. Bill tylko usiadl obok mnie z usmiechem.
- Wiesz... a jest takie przyslowie.. 'kto sie czubi, ten sie lubi'- ja i Tom spojrzelismy zszokowani na czarnowlosego.
-Braciszku, ty sie chyba zle czujesz- warknal na niego Tom.- Taka szara myszke? Toz to twoj ideal. Ja mam inny gust.
- To kiepski ten twoj gust.- usmiechnal sie Bill- oj Tom, tyle ze wszyscy wiedza ze nasze gusta sa podobne.
- Skad wiesz ze nie mam teraz innych upodoban? Moze tamte mi sie znudzily?- Tom patrzyl to na mnie to na Billa.
- Moze te w jego guscie go nie chca to szuka innych- rzucilam zlosliwe spojrzenie Tomowi.
- Ej! Nie pozwalaj sobie. Mnie kazda chce. Nawet ty nie mozesz sie mnie oprzec.
- Ze co?- spojrzalam na niego zszokowana a potem na Billa.
- Myslisz ze to ze bylem zaspany to nie zauwazylem twojej reakcji na mnie?- Bill zaczal sie chichrac.
- Na Billa tez tak zareagowalam. To normalne - probowalam sie wybronic. Przeciez nie powiem ze mu sie cos pomieszalo.
- Wiec Bill tez na ciebie tak dziala? No to niezle - Bill rzucil mi mily usmiech. Podniosl sie z kanapy i ruszyl w strone drzwi.
- Nie bede ci robic konkurencji. Zostawiam was samych sobie. Ale chce miec was calych potem. I salon tez caly. - wyszedl pospiesznie zanim zdazylismy cos powiedziec. Chwile potem bylo slychac odpalany samochod.
- To na czym ja to skonczylem? A.... na braciszka tez lecisz?- zapytal zlosliwie. Wylaczyl tv i byl calkowicie pochloniety dokuczaniem mi.
- Stul gebe!
- Bo co? bo nie chcesz sie przyznac? A moze wolisz Billa odemnie? Oo no tak. Przeciez z nim tyle przebywasz. I to spojrzenie. - Tom zaczal sie smiac w glos.
- Nie! Ja go... lubie. W przeciwienstwie do ciebie.
- Mnie kochasz- przeslal mi w powietrzu buziaka.
- Phi. A co? Zazdrosny? - nie odpowiedzial. Usmiech mu znikl z twarzy i wyszedl z pokoju.
- Tchorz.- powiedzialam cicho.
Gdy Bill wrocil do domu byla juz noc. Siedzialam sama w pokoju gdy czarnowlosy wbiegl do mojego pokoju chwytajac mne.
- Matko! Co sie stalo?
- Okej. Skoro ty jestes cala to mam oczekiwac ze Tom lezy gdzies w ogrodku zakopany zywcem?- zasmial sie. Az tak zle przeciez nie bylo. Niech nie przesadza. Bill nadal mnie trzymal a na mojej twarzy poczulam rumience.
- Nie musisz sie martwic. Wyszedl gdy rzucilam w niego...
- O matko! Czym w niego rzucilas?- przerwal mi.
- Nie przerywaj! Rzucilam w niego tekstem czyzby byl zazdrosny. Nie pytaj o co.
- Milo ze chociaz gadacie ze soba... to dobry poczatek. Potem bedzie wiecej - zachichotal.
- Bill! Moja znajomosc z twoim bratem konczy sie na rozmowach.
- A nie buziakach i... hm... czyms wiecej?- Kaulitz zaczal sie smiac.
- To nie jest smieszne! Nie lubimy sie!- warknelam siadajac na lozku.
- Znam Toma i potrafie to rozpoznac... Ale ok. Wspomnisz moje slowa. - wyszedl z usmiechem z pokoju.

Prawie cala noc myslam o Tomie. Byl totalnym idiota. Ale jednak.. Co to dzis mamy? O Matko... ta impreza. Mam slaba glowe do picia. Musze sie pilnowac. Tym bardziej w towarzystwie Toma. Wzielam prysznic i juz stalam w lazience owinieta recznikiem gdy nagle do lazienki wparadowal Tom. Stanal w progu zszokowany.
- Masz zamiar tak stac? Pukac cie nie nauczyli?- syknelam na niego.
- Puknac to ja moge ciebie- usmiechnal sie zadziornie i obejrzal mnie od gory do dolu.
- Wypad teraz! - warknelam a on wyszedl.
Gdy juz wszystko zalatwilam, wyszlam z lazienki. Bill z Tomem siedzieli w kuchni. Gdy podeszlam do Billa czulam nadal na sobie wzrok Toma. Obrocilam sie i spojrzalam na dredziarza a on speszony odwrocil wzrok.
- No, Tom mi sie pochwalil jakie mial widoki- zaczal Bill- trudno by sie nie chwalic taka okazja.
- Nie. Przekrecasz... po prostu mogla zamknac sie na zamek. Phi, nie rob sobie nadziei Marika.- powiedzial starszy Kaulitz.
- Pamietasz moje imie! Cud! - oparlam sie o sciane. Bylam zmeczona.
- Marika, podaj Tomowi kawe- Bill podszedl do mnie dajac mi kubek.- Bez gadania- dodal z usmiechem.
- Co ja? Sluzaca? Ma nogi i rece. - jeszcze czego. Mam mu sluzyc? A co potem?
- Dawaj nie gadaj.- mruknal Tom. Podeszlam do niego.
- Nic ci sie nie stanie kochana- powiedzial Bill. Odwrocilam sie w jego strone i szlam tylem do Toma. Tom wstal z fotelu w zlym momencie.Nagle wpadlam na niego. Przewrocilismy sie obydwoje- on na podloge, ja na niego.  Zawartosc kawy wylala sie na niego.
- Uwazaj jak lazisz! - warknal na mnie. Szybko podnioslam sie i podeszlam do Billa.
- Teraz jak oblalam go to na pewno mnie kocha- powiedzialam Billowi na ucho. Wyszlam z kuchni. Od rana klotnie. Wyszlam z domu na spacer. Wychodzac przez brame zatrzymala mnie jakas dziewczyna. Przedstawila sie jako Olivia  i ze przyszla do Kaulitzow gdyz Hemmings jest kumplem jej brata i wyslali ja by Kaulitzowie potwierdzili obecnosc na imprezie.
- Super ze ty tez bedziesz na imprezie. Nie znam znajomych mojego brata i jego kumpla Luke'a wiec znajomych dziewczyn tam nie bedzie. A sama nie chce w kacie siedziec - nawijala ciemnowlosa.
- To bedziemy razem. Oo to impreza sie milo zapowiada. - poczekalam az wyjdzie od Kaulitzow po czym poszlysmy razem na zakupy. Poszukac czegos na impreze. Przeciez musze sie dobrze prezentowac przed Tomem.. nie żeby mi się podobał czy coś. Ale ma takie czekoladowe ooczyyy i niezły tors...KURWA.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdzial 1

Nie mogłam uwierzyć. Bill Kaulitz we własnej osobie ratuje mi tyłek? Mało prawdopodobne a jednak.
- Wiesz... no nie musiałeś. To trochę dziwne. Ale no już dziękuje. Możesz mnie teraz podwieźć gdzieś? ... No nie wiem... Na obrzeża miasta?- zapytałam. Nie miałam się gdzie podziać więc mogłam pochodzić po obrzeżach. Do clubu nie mogłam wrócić ze względu na Michaela. A do innego clubu? Nie chce mi się chodzić i szukać. Ten był najbliższy, a ja już jestem zmęczona.
-Mogę Cie po prostu odwieźć do domu. Gdzie mieszkasz?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie jestem stad. - wbiłam wzrok w swoje buty. No gdzie mnie miał podwieźć? Nikogo tu nie znam. A chyba nie powiem że prześpie się chociażby w parku.
- Hmm... no wiec do hotelu?
- Nie mam pieniędzy. - mruknęłam cicho. - Poza tym to przyjechałam tu... na tak jakby wakacje. Tak jakby.
- Tak jakby? Wyjaśnij.
- Uciekłam z domu i myślałam ze znajdę tu może prace.
- Sama bez znajomości? W takim mieście?
- Byłam z Nim. Z 'kolegą'- ostatnie słowo wypowiedziałam z naciskiem. Spojrzałam przez okno.
- Byłaś. A teraz co chcesz zrobić? Przecież nie będziesz sama plątać się po takim wielkim mieście.
- Nie wiem. Jakoś chce dotrwać do jutra. Potem nie wiem co zrobię. Musze coś tu znaleźć. Nie wiem już... teraz to już wydaje się bez sensu.
- Hm...- Bill zamyslil sie. Przez chwile panowała niezręczna cisza. Nikt nic nie mówił, a ja nie wiedziałam jak nawiązać znowu rozmowę.
Samochód zaparkował przed dużym domem. Było ciemno więc dokładnie nie mogłam go określić.
- Wysiadamy.- Otworzyl drzwi i wysiadl. Zaraz potem drzwi od mojej strony sie otworzyly. Wysiadłam niepewnie i spojrzałam na niego.
- Co masz zamiar zrobić?- zapytałam gdy prowadził w stronę domu.
- Zostaniesz trochę u nas. - otworzył drzwi. Weszliśmy chociaż wahałam się czy to dobre rozwiązanie.
- Trochę? No nie wiem czy to dobry pomysł. Nie chce Ci zawracać głowy. Poza tym to nie najlepiej zostawać z chłopakiem sama. Tym bardziej, że dopiero się poznaliśmy.- rozejrzałam się. Usiadłam na kanapie w salonie. Bill poszedł gdzieś. To było już dziwne. Miałam nocować u Kaulitzów? Ciekawe co na to Tom. I jeszcze zostać u nich trochę? Przecież tak nie mogę. Bill wrócił i usiadł naprzeciw mnie.
- Bill nie mogę tak. - zaczęłam, a on przewrócił oczami.
- Możesz. Poza tym... jak mam się do ciebie zwracać? Nie przedstawiłaś się.- nie przedstawiłam się. Kompletnie zapomniałam... ups... No ale w sumie po co miałam się przedstawiać skoro oczekiwałam ze mnie tylko gdzieś odwiezie.
- Marika. Marika Schwarz.
- No dobrze...Marika, możesz zostać u nas ile chcesz. Oczywiście pomogę Ci jakoś w Magdeburgu... ale muszę się o Tobie więcej dowiedzieć i co i jak. Ledwie wiem jak się nazywasz. Ale to jutro. Jest późno, a Ty na pewno jesteś zmęczona. - Znów zamyślił się i na chwile wyszedł. Przyszedł po paru minutach i zaprowadził mnie do małego pokoju.
- Tu możesz spać. Wybacz, ale nie mamy innego wolnego pokoju.- powiedział.
- A Twój brat co na to?- zapytałam rozglądając się. Faktycznie byłam zmęczona. Ale nie byłam przekonana czy to dobry pomysł zostać tu.
- Porozmawiam z nim jutro. Ale na pewno nie będzie miał nic przeciwko jeszcze jednej współlokatorce. A teraz idź spać bo jesteś na pewno zmęczona. Poza tym... nie masz żadnych bagaży?
- Nie. Miałam nadzieje że tu dopiero zrobię zakupy. Ale wszystko się pokrzyżowało.- usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego.
- Jutro wszystko pozałatwiamy. Teraz się już połóż. -Bill z wielkim bananem na twarzy wyszedł... A ja? Mam zaufał Kaulitzowi? Dopiero go poznałam... Ale już nic gorszego od spania na ulicy spotkać mnie nie może.
Rano obudziło mnie szczekanie psa. Spojrzałam na zegarek. Było koło południa. Wstałam ostrożnie i wyszłam z pokoju. O tej porze zapewne już chłopaki nie śpią. Stanęłam w progu kuchni. Bill stał oparty o blat. Drugiego Kaulitza nigdzie nie bylo widac.
- Jak się spało?- powiedział i podszedł do mnie z kubkiem kawy.
- Tak dobrze spałam ze aż do tej godziny... A gdzie Tom?- w tym samym momencie za mną pojawił się starszy Kaulitz. Wpatrywałam się w niego z otwartą buzią. Chyba każda dziewczyna by tak zareagowała widząc starszego Kaulitza bez koszulki i z pól otwartymi oczami. Bill zaczął się podśmiewać, a ja powróciłam na ziemie. Odsunęłam się, a dredziarz chyba dopiero wtedy mnie zauważył. No cóż, jestem niska a on o wiele wyższy wiec nic dziwnego ze nie zauważył. Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami, a potem na Billa.
- Mam nadzieje że wyjaśnisz mi co robi u nas w domu bezpański kotek?- spojrzał na brata i skrzyżował ręce na piersi.
- To jest Marika. Wczoraj ją poznałem i... pomyślałem że może u nas trochę pobyć- odpowiedział młodszy z wielkim uśmiechem. Tom spojrzał na mnie od góry do dołu.
- Jakiś ty wspaniałomyślny.- zakpił- myślałem że mieszkamy tu razem, więc razem podejmujemy decyzje dotyczące tego domu. Niby jaki jest powód że miałaby u nas zostać?
- Marika nie jest tutejsza i wczoraj wyratowałem ja od jej ...hm... kolegi o ile mogę go tak nazwać. Nie ma gdzie zostać a na hotel ja nie stać. - wyjaśnił Bill.
- To niech kupi bilet powrotny. - chłopak oparł się o ścianę i co chwile patrzył to na mnie to na Billa. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł zostać. No, ale to było do przewidzenia, że taka szara myszka się wielkiemu panu Tomowi Kaulitzowi nie spodoba.
- Nie może wrócić. Po prostu stamtąd uciekła. Oh.. Tom no, usiądź, wytłumaczę Ci to - razem z Billem wyszli z kuchni. Wyszłam za nimi. Cóż, byłam głodna jak cholera, ale nie byłam u siebie. Czułam się niepotrzebna. Bliźniaki usiedli na sofie, tam gdzie siedziałam z Billem gdy mnie przywiózł.
- Marika chodź tu do mnie. - usiadłam obok młodszego z bliźniaków. Niezbyt dobrze teraz się czułam w obecności Toma.
- No to jak? Przecież może zostać z nami. Chyba nie jesteś aż taki niemiły i nie pozwolisz jej plątać się po Magdeburgu samej?- Bill próbował namówić brata. O jeju, no to już nic tu po mnie.
-A może mamy ją utrzymywać?- dredziarz cały czas patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
- Znajdę prace i zarobie na jakieś male mieszkanie i już mnie nie ma. Nie chce wam sprawiać kłopotu.- mruknęłam cicho coś na swoją obronę. Obydwaj nagle spojrzeli na mnie, przez co poczułam się dziwnie.
- No widzisz. Poza tym może nam się przydać. Umiesz gotować, sprzątać?- Bill zwrócił się do mnie.
- Umiem...- niepewnie przytaknęłam głową.
- No tak, dobra, przyda się. Ale potem łatwo taniego mieszkania nie kupisz. A raczej na takie jak to Cie stać prędko nie będzie.- Tom dalej nie dawał za wygraną.
- Skoro się przyda to może zostać i dłużej. Przynajmniej nie będziemy musieli jeść na mieście.
- Jak coś zarobie to będę się dopłacać do czynszu. - dodałam. Kaulitz patrzyl na mnie przez chwile, potem spojrzał na Billa.
- Dobra. Zostanie. Ale jak tylko trochę więcej zarobisz czy znajdziesz jakąś okazję to znikasz- powiedział Tom z fałszywym uśmiechem. Wyszedł do kuchni.
- Wiedziałam że dla niego będzie to jakiś problem.- mruknęłam cicho żeby Tom nie usłyszał.
- Przyzwyczai się. Po prostu jest zły ze zaraz mu o tym nie powiedziałem.
- Nie lubi mnie i szczerze wątpię że to się zmieni.- spojrzałam w stronę kuchni.
- Dobra to dziś robimy zakupy i rozglądamy się za pracą. Poczekaj chwile. - Bill wyszedł pospiesznie i poszedł gdzieś po schodach. Z kuchni wyszedł Tom. Siadł naprzeciw mnie i włączył tv.
- Nie chciałam wam sprawiać kłopotu- zaczęłam cicho.
-Mój kochany braciszek mógł mnie powiadomić o niespodziance trochę wcześniej. - odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
- Ale mogę Wam się przydać- uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Tak? To przydaj mi się teraz i zrób mi kawy. - spojrzał na mnie ze złośliwym uśmieszkiem.
- To że u nas mieszka nie znaczy żebyś jej dawał rozkazy.- do pokoju wszedł Bill.- Chodź. Jedziemy na zakupy.
Szybkim krokiem podeszłam do Billa. Do samych drzwi domu Tom odprowadził mnie wzrokiem.
- To na serio nie jest dobry pomysł żebym została.
- Oj zobaczysz. Daj mu czas. - wsiedliśmy do samochodu. Zanim Bill zdążył odpalić, z domu wyszedł Tom z psem na smyczy. Spojrzał w stronę samochodu z wielkim uśmiechem a my odjechaliśmy.


____________
Hej, hej! Pierwszy rozdział! Ekstra jest co nie? <3 Tom chyba się poseksia z Bartkiem <3 No ale ten rozdział nie był by taki świetny gdyby najkochańsza i najcudowniejsza Natka, Natalcia nie poprawiła tych moich błędów (bo ja pisać nie umiem przecie)... Kochana jest nie? Żałujcie, że jej nie znacie bo meegaa!!! <3333
No okej to już idę bajo! <333



PS. Lubię wąchać stopy, kocham króliczki i milkę oreo <333

MIILKK

sobota, 25 kwietnia 2015

Prolog

Nie wiem jak to mozliwe, ale jednak- bylam w Magdeburgu od paru godzin a juz wszystko sie popsulo. Oczywiscie nie jest to powod zeby siedziec teraz w clubie wsrod obcych ludzi, ale co innegi mialam zrobic? Nie mialam gdzie isc. Przyjechalam do Magdeburga ze znajomym. Niezbyt dobrym znajomym. Skonczylo sie wielka klotnia. A z racji ze to on za wszystko placil ja mialam zaledwie pare groszy przy sobie, nawet nie bylo mnie stac na hotel. Rodziny tu tez nie mam. Oczywiscie zgubilam gdzies telefon co wcale nie poprawialo mojej sytuacji. Wiec ostatnie co przychodzilo mi do glowy to isc do jakiegos clubu na noc. - Mozemy pogadac?- nagle z zamyslu wyrwal mnie znajomy glos.
- Myslalam ze dalam ci wyraznie do zrozumienia zebys sie do mnie nie zblizal- syknelam na Michaela. Przyjechal ze mna ale wszystko sie nagle pokaplikowalo. Bylam zdana na siebie a jemu nie moglam zaufac.
- Chodz. Wyjdziemy na ulice. To nie jest miejsce dla ciebie. -zlapal mnie za reke i pociagnal za soba. Sila wyprowadzil mnie przed club.
- Mam osiemnasce lat! Nie masz prawa decydowac gdzie jest moje miejsce! Narzucales mi sie i dobierales. Nie ufam ci i nie bede sie z tiba zadawac po tym co chciales mi zrobic - syknelam na niego. Odwrocilam sie chcac isc, ale znow zlapal mnie za reke i przycisnal do sciany. Druga reka zebralam sile ivwycelowalam w jego policzek. Skrzywil sie ale nie puscil. - Puszaj!- warknelam na niego.- Nie pojdziesz nigdzie. Zostajesz ze mna.- zacisnal dlon na moim nadgarstku.
- To boli!
- To sie tak nie rzucaj!
- Bede! I mnie juz pusc.- on jednak nie dawal za wygrana.  W konc zaczelam krzyczec. Mialam go dosc.
Nagle w cieniu zauwazylam jakiegis chlopaka. Podszedl d Michaela i odciagnal go.
- Zostaw ja!- odepchnal go. Odwrocil sie tylem do mnie wiec nie moglam zobaczyc jego twarzy. Widzialam tylko czarne i dlugie wlosy.
- Nie powinienes sie wtracac- zasmial sie Michael probojac do mnie podejsc. Na prozno. Chlopak odciagnal mnie na ulice.
- Zaufaj mi.- powiedzial. Mial na sobie czarne okulary. Okulary w nocy? O matko.- nie pozwole mu podejsc.
Otworzyl drzwi samochodu i wepchnal mnie. Zaraz sam wsiadl z drugiej strony.
- Nie boj sie. Mozesz mi zaufac. - sciagnal okulary. Oslupialam.
- Bill Kaulitz?!- gapilam sie z niedowierzaniem. Wiedzialam, ze gdzies juz widzialam te wlosy.