Again wracam do pisaniem samą Mariczką, bo tamto było mi potrzebne ze względu na to że straciła pamięć.
__________________________________________
No dobra. Wróciłam do domu Kaulitzów. W szpitalu byłam z pare dni po obudzeniu się, a potem bez problemu dali mi wypis. Dziwnie czułam się teraz u bliżniaków. Oni znali mnie lepiej niż ja sama siebie. A ja nic prawie o nich nie wiedziałam. Miałam pracę nawet. Przyjaciółki. Wszystko mi się mieszało w głowie.
Dziś wróciłam z pracy w dziwnym humorze. W biurze zaczęła pracować taka nowa... I cholernie mnie nienawidzi. A przecież jej nic nie zrobiłam? Dziewczyny twierdzą że mówiła coś o Tomie. Ale mnie nic z nim nie łączy. Pożaliłam się Billowi, a on uśmiechnął się i pokazał mi gazetę. Artykuł o jego bracie... i mnie. Strona skądś wydawała mi się znajoma. Całowałam sie z Tomem Kim ja byłam dla niego wcześniej? Pierw wyznaje mi miłość, teraz to...
-Bill... ja i Tom... co nas łączyło? - zapytałam, dopijajac kawę. Czarny spojrzał na mnie uważnie i pokręcił głową.
-To trudne. Między wami rosła miłość. Ale nie chcieliście do tego się przyznać przed sobą. - mruknął Bill smutnym głosem.- Ja tez coś do ciebie czułem, ale odpuściłem. Bardzo kochałaś mojego brata. Szkoda mi go teraz.
-Ah...-nie wiedziałam co powiedzieć. zapanowała niezręczna cisza.
Powoli zaczynało mi się coś przypominać między mną a Tomem. Chyba też go kocham, a może nie... Już sama nie wiem...Gubię się sama w sobie...
-O patrz idzie. O wilku mowa. Dobra, zostawiam was samych, pogadajcie sobie.- odszedł, a starszy Kautliz podeszedł do mnie.
-Cześć jak się czujesz?- zapytał z prawie niewidocznym uśmiechem.
-Chyba dobrze, nie wiem -odpowiedziałam.
- Chciałabyś się może przejść ze mną z psem?- zastanowiłam się przez chwilę, ale w sumie czemu nie? Może go przez ten spacer trochę lepiej poznam, więc pokiwałam twierdząco głową.
Szliśmy po jakimś lesie. Strasznie fajnie nam się sobą gadało, śmialiśmy się prawie przez całą drogę- jak nie z siebie to z psa, który co chwile ganiał albo jakąś wiewiórkę albo zaplątywał się smycz. Tom wcale nie był taki jak opowiadała mi Olivia czy Natalie. Mówiły mi o nim same niemiłe rzeczy, że jest wrednym sukinsynem itp. Może się zmienił dla mnie, bo naprawdę mnie kocha? Nie wiem.
Nagle w pewnej w chwili lunęła na nas okropna ulewa. Przyspieszyliśmy jak oszalali. Przycisnął mnie mocno do siebie i rozłożył nad nami kurtkę. Czułam jego ciepło, rozchodził się od niego cudowny zapach piżmu. Pragnęłam, żeby ta chwila trwała wiecznie...on pewnie też... Kiedy zabrakło nam tchu stanęliśmy- przy najbliższym przystanku autobusowym.
-Już nigdy więcej nie idę z Tobą na żaden spacer, bo następnym razem może pod nami runąć ziemia- powiedziałam śmiejąc się, a on odwzajemnił mój śmiech... tak uroczo wyglądał gdy to robił... Objął moją twarz rękoma popatrzył mi głęboko w oczy i jego usta się zbliżały powoli do moich. Zadrżałam. Tylko coś sprawiło, że nagle się ode mnie gwałtownie odsunął.
-Ej, czekaj gdzie Ariston?- O boże. Z tego wszystkiego totalnie o nim zapomniałam. Musiał się gdzieś nam urwać gdy biegliśmy. Oby się szybko znalazł, bo jest chyba bardzo ważny dla Toma.
- To chodź, na co czekasz! Musimy go poszukać- powiedziałam i wbiegłam do lasu, a chłopka za mną.
Ulewa minęła, a my chodziliśmy tak w kółko chyba już od godziny i nie mogliśmy znaleźć Ariego.
- Nie to jest bez sensu.- był załamany- Wracamy do domu. Bill pewnie się strasznie martwi.
- Nie martw się on się jeszcze znajdzie, to mądry pies.- powiedziałam to uśmiechając się, próbowałam go pocieszyć... widziałam łzy w jego oczach...
- A co jeśli nie? Mari... to jest mój najlepszy przyjaciel od zawsze.. Nie poradzę sobie bez niego...- przytuliłam go mocno... strasznie mi było go szkoda...
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz- szepnęłam mu do ucha.
Wróciliśmy do domu. Przez całą drogę powrotną się do mnie nie odzywał. Zresztą... nie dziwię mu się... Przy samym progu czekał na nas uśmiechnięty od ucha do ucha Bill.
- A Wy ptaszki to gdzie się podziewaliście, co?
- Nie mam humoru na takie debilne żarty.- powiedział smutny i poszedł polnym krokiem stronę swojego pokoju.
- A ten co taki? - zwrócił się do mnie.
- Bo byliśmy na spacerze z Arim i ten się gdzieś zgubił?
- Doprawdy? - zaśmiał się jak szalony.
- I co tak rżysz?
- Bo przyszedł tu pół godziny temu.
Za chwilę po tym zobaczyłam jak Ariston przybiega do Toma i po nim wesoło skacze. Chłopak wreszcie był zadowolony i poklepał wesoło po głowie, a ja była szczęśliwa razem z nim.
- Wiesz co? Poznałem dzisiaj bardzo fajną dziewczynę Domi, co z Tobą chyba pracuje. Myślę, że to będzie coś poważnego- uśmiechnęłam się do niego.
To dziwny dzień...Zakochałam się chyba w Tomie. W jego niesamowitym uśmiechu, pięknych oczach i cudownym zapachu. Jestem ciekawa jak to się potoczy...
_____
Hej tu Natka! :) Napisałam se rozdział Martusi :) Ja nie umiem pisać wiem, wiem... TORIKA EWA <3
MMIILKKK <3
Natka Ty taka genialna jesteś <3
OdpowiedzUsuńJak Ty pięknie piszesz o milko... <3
Jesteś o wiele lepsza od tego obojniaka <3
Uwielbiam kocham uwielbiam <3
Napisz natępny Ty też pliiss <3
~Patiszon Korniszon <3
Hej natka z konta Patki XD
UsuńNatka jaki korniszon z Cb pff xDD
UsuńNatka bardzo fajnie piszesz ! :))) zapraszam do mnie: moveshakehidex.blogspot.com
OdpowiedzUsuń