Bill:
Minęło już tyle czasu od tego zdarzenia, a Marika wciąż "spała". Ja i Tom strasznie to przezywalismy. Z tą różnicą ,że ja mogłem normalnie funkcjonowac. Tom zaś siedział zamknięty w pokoju i płakał.Teraz uświadomiłem sobie że moj brat był na prawde w niej mocno zakochany. Stan Mariki jednak troche się polepszał wraz z uplywem czasu.
Pojechałem dziś wcześnie rano do szpitala. Minęło już naprawdę za duzo czasu, a z nią co? Dalej się nie budziła.Siedziałem na korytarzu, czekając na lekarza, który był w sali Mariki. Po chwili drzwi się otworzyły.
-Marika otworzyła oczy- powiedział lekarz. Oczywiscie pozwolił mi wejść do jej sali.
Usiadłem obok dziewczyny i ująłem ją za rękę.
-Marika...tak się cieszę że już ci lepiej. - mimo woli łzy zaczęły leciec mi po policzku. Jednak jej nie straciłem.Ona zaś przymrużyła oczy.
-He? Jaka Marika?- zapytala przyglądajac się mi.
-No ty jesteś Marika- no nie... miałem nadzieje że ona żartuje.
-A ty to kto?
Tom:
Dzień jak co dzień. Znów zamkniety w sobie, w pokoju. Czułem jakby swiat mi sie walil. Czułem się winny. Byłem idiotą, a ta dziewczyna iedziała to od początku. Była inna..
Nagle zadzownił moj telefon.... Bill.. Niechętnie odebrałem.
-Czego chcesz?- powiedziałem, ocierając łzy.
-Tom...mam 2 wiadomości- dobra i zła.
-Zacznij od dobrej. Może się trochę pociesze.- mruknąłem zmęczonym głosem do telefonu.
-Marika.. obudziła się.- powiedział Bill. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nadal czułem się winny. Ale jednak to... ale była też zla wiadomość.
-A dalej? jaki jest w tym haczyk?
-Straciła pamięć... niestety.- zamarłem. Ona.. nie będzie już nic pamiętać. I... miałem nadzieję że jej uczucia do mnie... że ona coś czuje. Teraz już na to za późno.
-Bill..żartujesz kurwa?!-warknąłem na niego.
-Nie...też w to nie wierzyłem... Tom...- rozłączyłem się i rzuciłem telefonem o podłogę. Upadłem na łóżko i podniosłem z podłogi kolejne piwo. Przechyliłem butelke i wypiłem wszystko. Rzuciłem pustą butelką o ścianę. Teraz butelka wyglądała jak moje serce- połamana i drobnych kawałkach.
Marika:
Nic nie pamiętałam. Zupełnie. Byłam w sali. Obok mnie siedział czarnowłosy chłopak, bardziej przypominający mi kobietę niż płeć przeciwną. Szczególnie z tym makijażem, który i tak był rozmazany i czarne smugi spływały chłopakowi po policzkach. Trzymał mnie za rękę, a ja go nie pamiętam. Cóż z tego że powiedział, że mam na imie Marika, a on to Bill. Dużo mi to nie mówiło.Chłopak był strasznie przygnębiony. I wyglądał na zmęczonego.
Siedzieliśmy w ciszy. Aż w końcu do sali wszedł jeszcze jeden chłopak. Dredziarz. Na jego widok moje serce zaczęło szybciej bić. A przecież widziałam go po raz pierwszy.
-Tom, co ty tu robisz?- powiedział Bill. Czyli ten drugi musiał mieć na imię Tom. Czarny podszedł do niego.
-Chciaaaałech siee zobaczyc s Małłłiiiiikooo - gadał dredziarz, ledwo stojąc na nogach.
-Jesteś pijany! Tom, nie mów że tak jechałeś przez całe miasto! Nie chce mieć dwóch, ważnych mi osob w szpitalu! - mówił Bill ocierając łzy.
-Odsssuuuń siee....- Tom usiadł przy mnie. Czarnowłosy wyszedł z sali.
-Małiikaa.... ja...ja wiem...że ty mnie nie paaamiętasz... ale ja... ja cię kocham... - powiedział uśmiechnięty a po policzku spływała mu łza. Był pijany i tak gadał? Ale płakał...Był smutny. Bill też. A mimo wszystko ich nie pamiętałam. Ostatnie to to, jak obudziłam się na tej sali. Było mi smutno, że chłopak mi tak mówi. Ja traktowałam go teraz jak obcego.... Było mi głupio. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Emm...Ty..ty masz na imię Tom, tak? Możesz mi opowiedzieć co się stało? Dlaczego ja tu jestem? I kim jestes dla mnie...?- spojrzałam na chłopaka niepewnie. Był pijany więc może to złe pytanie było. Mogłoby mu sie wszystko pomieszac czy coś.
-Ty miałaś wypadek. Potrącił cię samochód. Dostałaś ciężkich obrażeń, byłaś w ciężkim stanie.- powiedział chłopak szybko, jakby nie chcial o tym wcale mówić- A co do drugiego pytania to... byłem dla ciebie nikim. Nie wiem jakie były twoje myśli wtedy, nie wiem co o mnie myślałaś. Mozliwe że byłem w twoich oczach idiotą... a może jednak kims ważnym. Nie wiem... Ja... ja to wszystko popsułem. Chciałem ci wyznać co ja czuję... Ale między nami ostatnimi czasy było coś... i to się wachało... Raz się całowaliśmy a raz kłóciliśmy... A potem ten wypadek... Ja przepraszam...Ty mnie odmieniłas... - mówił ze smutkiem. Już nie brzmiał jak pijany. Tylko jak zakochany do szaleństwa nastolatek. Trzymał moją dłoń. Probowalam sobie przypominieć cokolwiek... Ale na nic... Chłopak mnie ciekawił i wywoływał u mnie dziwne uczucia. Gdy zobaczyłam go w drzwiach wtedy... wiedziałam że już skąd go kojarzę.
Tom został u mnie do późna w nocy, dopóki nie przyszedł lekarz i musiał już jechać. Do tego czasu dokładnie opowiadał mi wszystko od dnia kiedy się poznaliśmy. Teraz to dla mnie brzmiało jak jakaś książka. Ale to tylko życie, którego głównym bohaterem jestem ja.
______________________________________
No, mam nadzieję że nie zjecie mnie za ten rozdział. :3
Słuchałam sobie playlisty z mojego bloga i ten rozdział czytałam i wiesz co? Rozryczałam się :'(
OdpowiedzUsuńMarika straciła pamięć :( O nie :( Nienawidze Billa, ale to chyba już wiesz XD
Tomuś... jeuśku... :(( Biedactwo moje kochane... :((( I to co Mariczce powiedział w szpitalu... Rycze no :((
Tak, ja Cię zjem! Zamienie w milkę i zjem!
Pisz 15 szybkoo!!!
Zapraszam do mnie ---------> http://moveshakehidex.blogspot.com/
UsuńJesteś chujowa xDD
OdpowiedzUsuńHehe XD
UsuńZapraszam do mnie -----------> http://moveshakehidex.blogspot.com/
UsuńNienawidzę Cię :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuń