Toriczka powraca <3
________________________
Marika:
Nienawidzę imprez. Nigdy więcej. W sumie teraz już niczego głupiego nie zrobię, skoro ja i Tom jesteśmy razem. Monica też na mnie grozi już, skoro policja ją złapała. Oczywiście obudziłam się w domu Kaulitzów, w obięciach Toma. Wysunęłam się z łóżka by go nie zbudzić i wymknęłam się na palcach z pokoju. Bill siedział w kuchni. Był zaspany i zmęczony.
-Cześć. Gdzie...Rose?- weszłam, ziewając głosno. Czarny był rozczochrany i wyglądał jak pół dupy zza krzaka.
-W moim pokoju- odpowiedział, dopijajac kawe. Oczy co chwile mu się przymykały, jakby zaraz miał zasnąć.
-Jak to w twoim?-wytrzeszczyłam oczy zdziwiona.
-Ja śpię u Toma w pokoju, skoro wy spaliście w twoim..- powiedział- a ona u mnie.
-Co ci? Chory jesteś?- zaśmiałam się z niego. Odstawił kubek po kawie, ale nawet ona mu nie pomagała. Wyglądał okropnie. Musiał mieć potwornego kaca.
-Tak. Kac to okropna choroba zła kobieto. Nie śmiej się.0 westchnął, przecierając zaspane oczy.- Nie spałem bo gadałem z Olivia.
-i Jak?- zapytałam zaciekawiona, biorąc sniadanie.
-Nijak. Ehh.. Kochana moja mogę ci porwać dziś Toma?- zapytał z uśmeiszkiem.
-W sensie?
-Chcemy spędzić cały dzień razem. -usiadł obok mnie i patrzył z nadzieją w tych jego ciemnych oczkach. Nie miałam nic przeciwko temu. Ja mogłabym wtedy pójść gdzieś z Rose, zapoznać ją z Olivia, Maggie i Nathalie. Najpierw jednak musiałam iść do pracy.
Zapanował tam nowy porządek odkąd Monicy stanowisko zajęła nowa dziewczyna.
Wprawdzie nia miałam okazji jeszcze jej poznać osobiście ale już słyszałam negatywne komentarze.Miała na imię Sara i była angielką czystej krwi. Najbardziej irytujące było to, że była arystokratką i wywyższała się nad wszystkich.
Bill przyglądał mi się uważnie, zaciskając palce na kubku.
-Byłbym zapomniał! Szlag!- mruknął niezadowolony- Musimy wyjechać na 2 tygodnie do Chicago. W sensie zespół. Tom również- podkreślił ostatnie zdanie- To o teledysk
-I muszę się spakować?- pokręcił głową przecząco.
-Zostajesz u nas z Rose. Za dużo zwalniasz się z pracy. Chcesz wylecieć?- upomniał mnie, wczuwając się w rolę mamusi która mi zabrania wszystkiego.
-Bill, ja tu nie mieszkam już.- przypomniałam mu. Byłam zła. Mieli zamiar jechać beze mnie? DO Chicago?! Nie, nie ma mowy. Nie ma takiej opcji! To nie wchdozi w grę!
-To, że nei mieszkasz, nie znaczyże nei będziesz.- spojrzał na mnie z błagalnym wzrokiem.- proszę. DopókiRose u nas zostanie.
-Dobra... kiedy wyjeżdżacie?
-Jutro.-powiedział cicho, wiedząc jaka będzie moja reakcja.
-Co?!
-Nie krzycz. Obudzisz Toma- powiedział ze spokojem. Dopiero teraz mi to oznajmia? Kaulitz oszalał. On żartuje chyba.
-Żartujesz?-zapytała Nathalie gdy opowiadałam jej w pracy całą naszą poranną rozmowę. Piłyśmy razem kawę, rozmawiając podczas przerwy. Obawy co do Sary zaczęły się sprawdzać ale co tam. Miałam to gdzieś. Może Monicy stanowisko było przeklęte? Albo to pech?
-Zostawiają mnie na 2 tygodnie- żaliłam się- CHICAGO! Ty rozumiesz? Jadą tam beze mnie. Muszę tam być- powiedziałam załamana. Bałam się pomyśleć co mogą odstawić gdy mnie tam nie będzie.A co jeśli któremuś się coś stanie? Nie ma mowy. Może traktowałam ich jak dzieci...ale właśnie tak się zachowywali. A ja w sumie nie byłam lepsza.
Ale to Chicago!
-Oj nie przesadzaj. Poradzą sobie- westchnęła blondynka- Ja przecież nie jeżdzę z Ede4855
m wszędzie. No i jakoś dajemy radę.
-Ale oni to nie ed! On jest odpowiedzialny. A Oni?
-Marika, posłuchaj...- zaczęła szefowa- słuchaj. Daj im szanse wykazać się. Wcześneij dawali radę.
-No tak ale...- spojrzałam na nią błagalnymi oczami, żeby zaproponowała urlop.
-Nie. Wiem do czego zmierzasz. Nie ma mowy.- wstała z krzesełka- Do pracy się bierz.
Fuknęłam tylko i wróciłam do papierkowej roboty, zerkając na Sarę kłócąca się z Nathalie. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Sms od Toma.
" Mam nadzieję, że nie jesteś zła o wyjazd"
Nie jestem. Skądże taki pomysł?
"Nie. Nie będę marnować nerwów. Złościć się będę jak odstawicie jakiś cyrk. :)"
Odpisałam a odpowiedz przyszła w mgnieniu oka.
"Marika...://"
"Daj mi spokój. W pracy jestem Kaulitz!"
Odłożyłam telefon a wtedy rozległ się dzwonek. Konkretniej wiedziałam, że dzwoni Tom bo tylko do niego miałam ustawioną piosenkę "I'm with you" Avril Lavigne.
-Czego?!-warknęłam do telefonu- Nie dotarło, że w pracy jestem?! Telegram mam wysłać?!
-Jesteś na mnie zła- powiedział stanowczo smutnym głosem. Westchnęłam głośno.
-Nie, skądże. -powiedziałam łagodnie, próbując nie wybuchnąć i zachować pozorny spokój. - Po prostu jestem w pracy.
-Nigdy nie przeszkadzało ci nawijać w pracy przez telefon z przyjaciółkami albo Billem. A ja to już problem?!- fuknął. Jeszcze chwila i wybuchnę, pomyslalam.
-A ty nie powinieneś się pakować?- powiedziałam, ignorując jego pytanie.
-Jesteś zła. Wiem to. Mnie nie oszukasz Schwarz. Znam cię.
-Po cholerę dzwonisz? warknęłam na niego.-Żeby grać mi na nerwach?!
-Nie mogę zadzwonić do swojej dziewczyny?
-W pracy? Dopiero się widzieliśmy!
-Stęskniłem się-powiedział cicho.
-Ciekawe jak będzie w Chicago.-żachnęłam się. Prychnął w odpwiedzi- Może nie mam ochoty na romozwy? uszanuj to. Może mam zły dzień?
-Albo kaca.- zaśmiał się sztucznie. Wciągnęłam powietrze głeboko.
-Tyle? mogę wracać do pracy? Zadzwoniłeś się kłócić?- powiedziałam na jednym wydechu.
-Porozmawiamy jak wrócisz wieczorem? Rano o 3 wylatujemy.- poinformował mnie.
-Przykro mi, ale nie zamierzam wracać na noc. Idę z dziewczynami na imprezę. Do widzenia. - rozłączyłam się zła. Nathalie podeszła do mnie.
-Ej co jest? Jesteś wręcz czerwona ze złości...Monica dzwoniła?-zaśmiała się
Gorzej-westchnęłam- Tom.
-Oj Riczka. Nie możesz być na niego zła. Jest gwiazdą, to normalne.
Schowałam głowę miedzy dłonie.
-Padnę...Wyjeżdżają o 3 w nocy.- mruknęłam do niej.-Masz plany na dziś wieczór?
-marika, nie wiem co knujesz... ale to nie będzie dobre
-Oj no. Oni jadą to ja też chce imprezy.
TOM:
Marika była zła, a byliśmy razem dosłownie sekunde patrząc na czas jaki się znamy. Czy to moja wina? boże, baby. Bill spakowany siedział oglądając tv. Dochodziła 20. Marika powinna już wrócić, a dodatkowo Rose wyszła gdzieś obrażona. Co ja im zrobiłem? Chociaż tyle, że na Billa też miały focha.
Gdybyśmy tylko mogli je wziąć...Mi samemu ciężko jest wyobrazić sobie 2 tygodnie bez Mariki.
Poszedłem do jej pokoju. Na półce leżał jej pamiętnik. raz go czytałem, więc jak za to do piekła mogę trafić to i tak już za óźno.
"Drogi Pamiętniku.
Przyjechała Rose. Wiem, to pokręcone bo tyle się nie widziałyśmy ale się cholernie cieszę. Dodatkowo ten dzień zaliczam do najlepszych.
Dlaczego?
Ja i Tom jesteśmy razem. Ostatnio szukałam w mojej teczce którą mam u Olivi pewnych rzeczy i natrafiłam się na parę moich piosenek o Tomie. ja pisałam o nim piosenki? To szok.
"Otarłeś moje łzy, odpędziłeś moje lęki, czemu musiałeś odejść?
Czy nie mówiłam Ci, że nie jestem taka jak te dziewczyny, które oddają cale siebie?
Czy myślałeś, że oddam ci się tym razem?Czy uważałeś, że to jest coś co zrobię, a później będę płakać?Nie próbuj mi mówić co robić, nie próbuj mi mówić co mam mówićLepiej będzie jak przestaniesz. "
Skopię Ci tyłek i sprawię, że nigdy tego nie zapomnisz.
Mam zamiar powiedzieć Ci, żebyś przestał, myślałam, że bardzo Cię lubię, ale jestem naprawdę rozczarowana, naprawdę rozczarowana.
Przestań zadręczać moją głowę, wynoś się z mojego łóżka, tak, właśnie to powiedziałam
Czy nie mówiłam Ci, że nie jestem taka
jak te dziewczyny, które zapominają wszystko?"
Spojrzałem zdziwiony na kartę czytając dalej.
"Nie myśl, że to,iż jesteś czarujący oraz fakt , że twoja ręka obejmuje moją szyję pozwoli Ci dobrać się do moich majtek.
Przyglądałem się kartce ze zdziwieniem. Oh, nie sądziłem, że tak o mnie napisze. Ale to przecież stare. Spojrzałem następnie na wpis który musiał pojawić się dziś rano.
"Pamiętniku...
Nie drogi, bo nie mam humoru. Dlaczego? Pf. Z dnia na dzień jestem zła albo happy. Tom i zespół wyjeżdżają beze mnie do Chicago. Beze mnie. Boję się o nich. Co jeśli się pokłócą? Albo któremuś się coś stanie? Albo jeśli Tom... nie! To nie! Nie chcę nawet o tym myśleć! On by mnnie nie zdradził....
Chyba..."
Mruknąłem pod nosem przekleństwo z niedowierzaniem kręcąc głową. Na prawdę myślała, że bym to zrobił?Nawet po pijaku nie tknął bym innej. Nawet gdyby to była Jessica Alba. No... może wtedy bym się wachał. Ale jestem do cholery wierny! Nie zrobiłbym Marice tego. Zresztą, udowodnię jej. Będzie dumna.
Bill:
Przespałem się chwilę. 2 w nocy. Poderwałem się z łóżka zbierając bagaże. Georg i Gustav siedzieli w aucie czekając na mnie. Tom siedział z nimi.
-Chwila! Pożegnam się z mariką!-krzyknąłem podchodząc do auta.
-Serio myślisz że wróciła?Poszła z dziewczynami- mruknął braciszek z niesmakiem, wiercąc się na tynim siedzeniu z słuchawkami w uszach.
Wpatrywałem się ze smutkiem na niego, pakując się do samochodu. Trudno,bywa. Tak jak ona martwiła się o nas, my baliśmy się o nią. Co jeśli pod naszą nieobecność urządzi imprezę stulecia, na której nie będziemy a będziemy ją mogli zobaczyć na żywo w tv? Albo coś jej się stanie? Albo Monica ucieknie i ją dopadnie? Histeryzowałem jak baba. Czyli robiłem co najlepiej mi wychodzi.
Zasnąłem.
Obudziłem się na miejscu. Przespałem cały dzień. Zbliżała się powoli 7 wieczorem.
-Gdzie chłopaki? zapytałem Toma, siadając na fotelu obok. Wzruszył ramionami.
-Nie wiem. Za godzinę idziemy na imprezę. Dołączysz?- zapytał, dalej nie odrywając wzroku od tv.
-A co innego mam do roboty?
Westchnąłem wyjmując telefon i wybierając Mariczki numer.
-Odradzam. Zdecydowanie- powiedział Tom, nareszcie patrząc na mnie.
-Czego?!-syknęła, odbierając po 4 sygnale.
-Tak się będziesz z nami teraz witać?-zapytałem wzdychając głośno.
-Przechodzisz do rzeczy po co dzwonisz czy zawracasz głowę niepotrzebnie?- mruknęła.
-Okej, zapytam. Dom jeszcze stoi?- usłyszałem jej śmiech po drugiej stronie. I to nie złośliwy śmiech obrażonej na cały świat Mariki Schwarz. Tylko śmiech zwyczajnej przyjaciółki.
-Stoi. A zapytam ja: Tom żyje?- zapytała z nutką wachania się w głosie. - Tylko nie mów że pytam.
-Słyszałem cię pani obrażalska!- powiedział Tom głośno, a ja uśmiechnąłem się szeroko bo przez chwilę wszystko było okej.
-Tom żyje, jak słyszysz. No i tęsknimy za tobą.
-Ja za wami też...Kiedy nagrywacie?-zapytała
-Od jutra. Dziś odpoczywamy.
-Dibra chodźcie już- do pokoju wszedł Georg- wiemy gdzie jest club.
-bawicie się beze mnie?- fuknęła Marika- Tom, wypij więcej niż jeden kieliszek a śpisz z Pumbą po powrocie.
Spojrzał na mnie z urażoną miną.
-Okej kończę. trzymaj się. Zadzwonie jutro o ile dam radę.
Na miejscu Tom od razu odszedł od nas i zniknął w tłumie. Raz dostrzegłem go przy barze w środku imprezy...z jego byłą dziewczyną i jej koleżanką.
Ta, bałem się.
Przeczytałam i zajmuje! Skomam kiedyś tam... XD
OdpowiedzUsuńI jestem!
UsuńBill ma kaca kochany biedaczek :c Żartuje dobrze mu tak :v
Tom i Bill wyjeżdżają i zostawiają Marike :O No jak to tak :O
"Ede4855m" XDDDDDDDDDDDDDDD Wygrałaś XDDD (y)
Ale ona jest głupia panikuje jak nie wiem no... Tom a weź ją zdraź i zrób małe Tomiątka... z Georgem :v :v :v :v <3
Bój się bój lelelellelele
EDZIAJ
Tadadada!
OdpowiedzUsuńChopy do klubu, chałupa stoi, Mariczka wkurwiona, Billuś martwi się jak panienka, Tomuś wściekły :"D
Super rozdział XD